W polskich domach aż buzowała adrenalina, gdy biało-czerwoni toczyli zacięty pojedynek z Rosjanami na MŚ w Katarze. Okazuje się, że byli kadrowicze oglądali tę potyczkę z nieco innej perspektywy. Dla nich takie przeżycia to "normalka".
- Spokojny mecz dla nas, brawo Orły - napisał wczoraj na Twitterze, tuż po zwycięstwie 26:25 ze "Sborną", Artur Siódmiak. Gdy nasi kibice ocierali pot z czoła i szukali tabletki na uspokojenie, on takie rozstrzygnięcie przyjął z godnym podziwu spokojem.
[ad=rectangle]
Zresztą nie tylko on. Rozmawialiśmy w środę z Michałem Kubisztalem, wielokrotnym reprezentantem Polski, obecnie zawodnikiem Górnika Zabrze. Czy podziela zdanie popularnego "Siódyma"? Odparł bez wahania: - Tak. Było spokojnie, jedną!
Później zaś, zapytany o horrory w wykonaniu naszych szczypiornistów, dodał: - Myślę, że jak ktoś potrzebuje obejrzeć spokojne spotkanie, to... niech przerzuci się na inną dyscyplinę sportu. W piłce ręcznej to prawie niemożliwe, żeby były spokojne mecze.
No, może poza jednym na tych mistrzostwach. Michał Kubisztal przyznaje, że czwartkowy pojedynek z outsiderem grupy D - Arabią Saudyjską - powinien zakończyć się łatwym i wysokim zwycięstwem naszej reprezentacji. On sam grał przeciwko Saudyjczykom na MŚ 2013, wygraliśmy wówczas 28:14.
- Arabia Saudyjska nie powinna nam zrobić krzywdy. Dotychczasowe wyniki pokazują, że to zespół, który walczy i zostawia serce na boisku, ale odstaje umiejętnościami. Myślę, że nasz trener da jutro pograć tym, którzy dotychczas rzadziej dostawali szansę. Ten mecz jest dobrym przerywnikiem w tych trudnych spotkaniach. To będzie fajny przegląd pola. Dowiemy się, na kogo z ławki możemy liczyć. Potem przecież czeka nas megaciężkie spotkanie z Duńczykami - mówi Kubisztal w rozmowie z Wirtualną Polską.
Wiele wskazuje na to, że stawką kończącego fazę grupową pojedynek z Danią będzie drugie miejsce w grupie D. Teoretycznie jest jeszcze szansa na pierwsze, ale tylko pod warunkiem, że Niemcy jutro potkną się w spotkaniu z Argentyną.
Na takie rozwiązanie Kubisztal raczej nie liczy.
- Argentyńczycy grają bardzo fajną, szybką piłkę, ale oni zaczną powoli opadać z sił. To pokazały poprzednie mistrzostwa - na początku grali super, a potem z każdym meczem słabną, bo ta ławka jest dość krótka, a trener z niej za bardzo nie korzysta. Niemcy są zbyt doświadczeni, żeby to wypuścić - podkreśla.
Z Duńczykami ostatnio toczyliśmy zacięte boje. Grzegorz Tkaczyk we wtorkowej rozmowie z Wirtualną Polską postawił sprawę wprost: - Szanse oceniam 50 na 50.
Kubisztal zgadza się z byłym kapitanem kadry. - Absolutnie jesteśmy w stanie urwać Duńczykom punkty. Oni też na razie nie zachwycają na tym turnieju. Wczoraj Niemcy pokazali (padł remis 30:30 - przyp. red.), że można ich wybić z rytmu. Postawili twardą obronę, mądrze grali w ataku, długo rozgrywali piłkę. Musimy rzucić wszystko, co mamy, na Duńczyków i przy odrobinie szczęścia zająć drugie miejsce.
Wówczas trafilibyśmy na trzeci zespół grupy C. W niej zaś sytuacja jest na razie dość skomplikowana. Faworyzowana Francja straciła punkt z Islandią i zajmuje drugą pozycję. Prowadzi świetnie spisująca się Szwecją (komplet punktów), trzeci jest Egipt, a czwarta Islandia. W ostatniej kolejce dojdzie do starcia Francuzów ze Szwedami, które prawdopodobnie zadecyduje o tym, kto wygra grupę C.
Zdaniem naszego rozmówcy w 1/8 finału Polakom najbardziej odpowiadaliby Szwedzi. Dlaczego?
- Z Islandczykami nie potrafimy sobie ostatnio poradzić. Mimo że to zespół, który na papierze jest w naszym zasięgu. Francja - wiadomo, to hegemon. Na mistrzostwach Europy w Danii nie grała najlepiej w grupie, nas pokonała jedną bramką, męczyła się z Rosją i Serbią. Ale jak potem rozruszała swój walec, to nikt jej nie zatrzymał. A Szwedzi... Na razie grają fajny handball, z twardą obroną, z której potrafią wyprowadzać zabójcze kontrataki. Nam jednak ten zespół najbardziej "leży". W ostatnim czasie radziliśmy sobie z nim i na ME, i w eliminacjach - poza meczem wyjazdowym. To były wyrównane boje, ale częściej dla nas zwycięskie - przypomina Michał Kubisztal.
Tyle że w trzech pierwszych spotkaniach MŚ nasza drużyna jeszcze nie złapała właściwego rytmu. Szczypiornista Górnika zwraca uwagę na elementy do poprawy: - Na pewno gra w ataku jest polem do popisu. Nasze akcje są mocno szarpane, oparte na umiejętnościach indywidualnych. Wierzę jednak, że jeśli Mariusz Jurkiewicz, który odczuwa jeszcze skutki kontuzji, wróci do optymalnej formy, to nasza gra pójdzie do przodu - podkreśla wielokrotny reprezentant Polski.
Michał Kubisztal jest dobrej myśli. Wierzy, że drużyna Michaela Bieglera będzie się rozkręcać z meczu na mecz.
- Znam tych chłopaków. Grałem z nimi, wiem, że stać ich naprawdę na bardzo wiele. Potrafią grać genialnie w piłkę ręczną. Jeśli złapią w końcu ten swój rytm, to mogą zajść daleko. Jak daleko? - Serce chce "czwórki". Rozum mówi: "ósemka" - kończy rozmowę z naszym serwisem.