Chciałbym znaleźć się w czwórce - rozmowa z Marcinem Księżykiem, trenerem Ruchu Chorzów

Po pięciu latach wrócił na ławkę trenerską chorzowskiego Ruchu. O swoich spostrzeżeniach różnicach jakie zastał w klubie oraz o celach jakie sobie zakłada na najbliższy czas opowiada Marcin Księżyk.

Za nami 15 ligowych kolejek. Niebieskie z 15 punktami zajmują 7. miejsce w tabeli jak pan ocenia dotychczasowe osiągnięcia swojej drużyny?

Marcin Księżyk: Emocje są mieszane, ponieważ założenia przed sezonem zostały zrealizowane. Zakładaliśmy, aby po pierwszej rundzie znaleźć się w pierwszej ósemce. Cel ten udało się osiągnąć, a teraz walczymy aby w tej ósemce znaleźć jak najlepsze miejsce. Aby po rundzie zasadniczej w play-offach wystartować z jak najwyższej pozycji. Stawka jest wyrównana naszym atutem jest to, że z zespołami które obecnie są nad nami będziemy swoje mecze rozgrywać na własnej hali, myślę tu o drużynach Koszalina i Elbląga. Bardzo ważny mecz będzie równie z Jelenią Górą, która z kolei nam depcze po piętach. Tyle o sytuacji punktowej mojej drużyny natomiast widzę jeszcze wiele mankamentów w grze mojego zespołu, który nie gra równo. Potrafimy mecze zagrać na wysokim poziomie, ale zdarzają się też takie jak np. z Szczecinem, gdzie praktycznie nie podjęliśmy walki.
[ad=rectangle]
Co należy zatem poprawić. Nad czym najwięcej pracować?

- Wiele znajduje się w samych głowach zawodniczek. Pracujemy nad tym, aby zespół w zwycięstwo wierzył przez całe 60 minut. A nie jak to czasami bywa, trzy-czterobramkowa strata do przeciwnika powoduje, że drużyna zaczyna popełniać wiele błędów i zamiast w najważniejszym momencie mobilizacji drużyna przestaje wierzyć w to zwycięstwo. Doskonałym świeżym przykładem, na wiarę do końca jest postawa naszych szczypiornistów którzy obecnie grają na Mistrzostwach Świata w Katarze. Mecz z Rosją wygraliśmy w samej końcówce 5:1. Dzięki tej sile i wierze dzisiaj dalej oni są w grze.

W drużynie narodowej w tym meczu zauważalne była w końcówce postawa Sławka Szmala, to on wyrósł na bohatera tego spotkania. Czy w pana drużynie jest osoba która właśnie w takim momencie jest wstanie pobudzić zespół do takiej gry?

- Podobny mecz w tym sezonie rozgrywaliśmy w Piotrcovie Piotrków Trybunalskim. Na kilka minut przed końcem spotkania przegrywaliśmy różnicą 7 bramek. Wtedy na końcowy sukces złożyło się parę elementów. Oprócz doskonałej postawy w bramce Moniki Ciesiółki włączył a się reszta zespołu. Grę wtedy pociągnęła Piotrkowska razem z Lesik. Jeden zawodnik meczu nie jest w stanie wygrać ale może dać właśnie ten impuls do walki. Obecnie Victoria Belmas jest taką zawodniczką, która w trudnych momentach meczu, gdy nie idzie reszcie próbuje wsiąść grę na siebie. Nie zawsze się to udaje ale już parę razy udowodniła że jest w stanie wsiąść na siebie odpowiedzialność i dać sygnał do dalszej walki i woli w zwycięstwo.

Na początku sezonu bardzo dobrze funkcjonowały skrzydła. Wiele bramek rzucała Migała i Rodak obecnie jakby ciężar zdobywania bramek przesunął się na środek boiska. Od czego to zależy?

– Tak jak już wspominałem zespół gra nie równo. Są mecze gdzie wygrywamy skrzydłami, po czym następują takie spotkania gdy rzucamy w ciągu meczu jedną bramkę. Celem jest aby wszystko zaczęło razem funkcjonować tak by bramki zdobywać z każdej pozycji.

Wyniki osiągane w własnej hali poza wpadką z Szczecinem możemy uznać za satysfakcjonujące, bolączką dalej są mecze rozgrywane na wyjeździe. Chociaż w tym sezonie i tak przywieźliśmy z wyjazdów 6 punktów wydaje się że mogło być ich więcej. Czego brakuje zawodniczkom aby na wyjazdach prezentowały się równie dobrze jak w Chorzowie i jakich meczów najbardziej szkoda?

- Już w pierwszej kolejce mecz z Szczecinem uważam że był do wygrania. Dziewczyny nie sprostały emocjom rozegrania pierwszego meczu z 4 drużyną poprzedniego sezonu. Ponadto mecz rozegrany został na nowej hali co dodatkowo zdeprymowało moje zawodniczki. Kolejny mecz, którego żałuję to występ w Jeleniej Górze. Tamto spotkanie przez prawie 60 minut było wyrównane i wynik oscylował wokół remisu. Słabsza dyspozycja w obronie w kocówce meczu oraz kilka kontrowersyjnych decyzji sędziów złożyło się na niekorzystny wynik dla nas. Przed nami w rundzie zasadniczej jeszcze dwa mecze wyjazdowe z Nowym Sączem i w ostatniej kolejce z Lubinem. Zrobimy wszystko aby oba te mecze wygrać. Wiemy doskonale jak gra Nowy Sącz i mam receptę jak zagrać z Lubinem. Jeśli dziewczyny będą realizować przedmeczowe założenia powinniśmy przywieźć z wyjazdów co najmniej 3 punkty. 

Jaka jest różnica po prawie pół roku pracy z tym zespołem od drużyny, którą Pan prowadził w Chorzowie 5 lat temu?

- Z poprzedniego składu praktycznie zostały Jasinowska, Lesik i Ciesiółka. Zespół został odmłodzony, a na skrzydle gra doświadczona Monika Migała i Katarzyna Sadowska. Wtedy w ataku były Pawlik i Szyszkiewicz - mieliśmy leworęczną połówkę dziś na tej pozycji próbujemy Marlenę Lesik i Zuza Ważną, które tym samym mają utrudnione zadanie. Ciężko mi porównać grę obu tych zespołów obecnie jestem bardzo zadowolony z pracy moich dziewczyn. Ich ciężka praca przed sezonem spowodowała iż dziś zajmujemy o wiele lepsze miejsce w tym sezonie niż rok czy dwa lata temu. Przed sezonem skazywano nas o walkę o utrzymanie w lidze. Jednak tak jak wspomniałem praca i odpowiedni dobór zawodniczek teraz procentuje. Porównując klub do tego z przed 5 lat do stanu obecnego jest wiele dobrego jeśli chodzi o organizację pracy. Podstawowym elementem jest to że możemy więcej trenować. Wtedy na hali przed nami były jeszcze siatkarki obecnie w tej płaszczyźnie został wypracowany doskonały schemat tak aby jednostki treningowe były najlepiej wykorzystane.
Od strony zdrowia. Obecnie w klubie mamy dwóch bardzo dobrych fizjoterapeutów. Jest Grzegorz Wowra który opiekuje się również reprezentacją Polski oraz Krzysztof Garczarczyk który mimo młodego wieku już bardzo wiele umie. Mamy możliwość odnowy biologicznej. Dzięki pracy działaczy mamy dostęp do najlepszych specjalistów medycyny. Mamy możliwość współpracy z Silesia Clinic gdzie automatycznie dziewczyny trafiają w razie jakiegokolwiek urazu. Od paru lat rehabilitujemy się również w Centrum Synergii. Żaneta Sucheta jest tego doskonałym przykładem, że powrót po ciężkiej kontuzji był praktycznie błyskawiczny. Wiele juniorek trafia również do firmy Damed, która również dba o szybki ich powrót na parkiety.

Klub od początku dobrze pracuje z młodzieżą, jak Pan ocenia tę pracę?

- Chorzów od zawsze słynął z doskonałej pracy z młodzieżą. Obecnie jak przejrzymy skład pierwszej drużyny 3/4 zespołu to właśnie wychowanki. W obecnych czasach gdzie na rynku jest ciężko pozyskać wartościowego zawodnika praca właśnie z młodzieżą przynosi dziś żniwa. I jesteśmy w komfortowej sytuacji że nie musimy co roku martwić się o łatanie składu przed sezonem. Obecnie zespół juniorek walczy już w 1/4 Mistrzostw Polski. Z zespołu tego na moich treningach uczestniczy już parę zawodniczek - Oktawia Płomińska, Nataria Doktorczyk, Natalia Krupa, Magdalena Drażyk mają już prawie wszystkie (za wyjątkiem Oktawii) za sobą ligowy debiut. Myślę że kwestią czasu jest że Oktawia również zadebiutuje w lidze. Ja osobiście mam przegląd wszystkich drużyn młodzieżowych i już dziś widzę parę perełek w młodszych rocznikach. Przykładem tego jest 15-letnia Natalia Stokowiec, która również miała okazję parę razy już z nami trenować. Myślę że właśnie w tym kierunku musimy iść, by jak najmłodsze dziewczyny miały możliwość trenowania (obcowania) z dziewczynami ligowymi. Na pewno nabiorą przez to dodatkowego doświadczenia które zaprocentuje w rozgrywkach ich kategorii wiekowych.

 Jakie cele marzenia ma pan na dzień dzisiejszy?
 

- Celem jak wspomniałem jest znalezienie się na jak najwyższym miejscu w tabeli po zakończeniu rundy zasadniczej. Marzeniem natomiast jest wejście do czwórki, a tam już zdarzyć się może wszystko. W przyszłości marzy mi się z Ruchem zdobycie medalu, granie w europejskich pucharach. Mamy ogromny potencjał musimy to wykorzystać.

Za rok w Polsce odbywać się będą Mistrzostwa Europy Mężczyzn. Jak widać będzie to doskonała promocja piłki ręcznej w Polsce, a dzięki meczom w Spodku również w naszym regionie.

- Dzięki wynikom drużyny Bogdana Wenty, a później również zawodniczkom Kima Rasmussena, które w ubiegłym roku zajęły 4. miejsce na mistrzostwach świata nasza ukochana dyscyplina ma coraz większe rzesze sympatyków, a co za tym idzie coraz więcej młodzieży garnie się do uprawiania tego sportu. Musimy to wykorzystać w naszym regionie, aby w przyszłości Ruch znowu powrócił do swoich lat świetności.

Komentarze (2)
avatar
ViJeG
30.01.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Widzę Ruch lubi fantazjować. Miały być medale, walka o mistrza, teraz walka o czwórkę. A gdyby to były w pełni profesjonalne rozgrywki to powinniście grać już w 1 lidze, bo swego czasu zajęliśc Czytaj całość
avatar
MKS_1957
29.01.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Rozumiem, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale... bez przesady :D