Marek Motyczyński: Musieliśmy brać pod uwagę to, że gramy na wyjeździe

Marek Motyczyński stwierdził, że nie spodziewał się iż sędziowanie w meczu z Katarem będzie w stu procentach czyste. Przyczyn porażki upatruje w nierównej grze i w braku organizacji zespołu.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Po porażce z Katarem, Polacy będą grali o brązowy medal. - Jak już wcześniej powtarzałem, gra reprezentacji Polski na tych mistrzostwach jest niezorganizowana. Gramy sercem i mamy dobrych zawodników. Przed piątkowym spotkaniem musieliśmy wziąć pod uwagę, że gramy na wyjeździe. Od czasu gdy istnieje piłka ręczna, mecze są dla gospodarza zawsze bardzo ciężkie. Trzeba było się do tego przygotować psychicznie i mentalnie, by wytrzymać pomyłki sędziów. Nie powinno to wpływać na postawę zespołu, jak chce się grać o medale. Gdy przed początkiem meczu gra się z nastawieniem, że sędziowie na pewno są kupieni, to każda pomyłka arbitra - a w piłce ręcznej takowe zawsze się zdarzają - powodują dekoncentrację. Francuzi grając w Chorwacji coś takiego wytrzymali - ocenił Marek Motyczyński.
- Było kilka wykluczeń, których nie powinno być, ale jestem przekonany, że gdybyśmy przetrzymali ten okres, w końcówce moglibyśmy zwyciężyć. Często tak jest, że gospodarz ma ułatwione zadanie podczas meczu, a w ostatnich minutach wszyscy mają szacunek dla gości, że sobie poradzili i utrzymali grę na remisie. Rozmawiałem po tym meczu z Francuzami i powiedzieli mi, że po prostu polska reprezentacja grała źle. Nikt nie rozpatruje tego tak, że psychika zawodników była naruszona. W meczu Hiszpania - Francja też były pomyłki, ale każdy zacisnął zęby i walczył do końca. Na dziewięć minut przed końcem mieliśmy trzy bramki do odrobienia. Powinniśmy więc grać do końca - powiedział doświadczony szkoleniowiec. Motyczyński uważa, że nasi zawodnicy nie byli po prostu gotowi do gry w finale. - Francuzi, Hiszpanie, czy Duńczycy są bardzo dobrze przygotowani taktycznie i w ważnych momentach biorą ciężar gry. U nas w końcówce wszedł Szyba, czyli drugoplanowy zawodnik i zastąpił Rojewskiego. Jak ciężar walki o finał ma się opierać na zawodniku, który wcześniej nie grał prawie wcale? Nasza gra po raz kolejny nie była dobrze zorganizowana - podkreślił.

W niedzielę zagramy z Hiszpanią o brązowy medal. - Możemy zarówno wygrać, jak i przegrać. Nie wiadomo na co stać ten zespół, bo nie ma w nim regularności. Każdy inny zespół na tym etapie ma usystematyzowaną grę. Uważam, że nie mamy gorszych zawodników niż Francuzi, ale nie możemy tego potwierdzić. W reprezentacji przed Bogdanem Wentą było podobnie. Później wszystko było ułożone, ale teraz znów wszystko opiera się na szarpanej grze i indywidualnych umiejętnościach. Każdy kładzie serce na parkiet, ale dużo zależy od dyspozycji indywidualnej zawodników, w tym Szmala. Z Katarem nie bronił dobrze, a my rozmawiamy o sędziach. Gdy w polskiej lidze widzę, że grają Kielce, czy Płock, to od razu wiem kto zwycięży, bo ma zorganizowany zespół. W tej reprezentacji grają wiele lat ci sami zawodnicy, więc powinni być zorganizowani, dzięki czemu wygraliby spokojnie w takim meczu, jak ten półfinałowy - stwierdził Motyczyński.

- Z Hiszpanią nie jesteśmy faworytami. Życzę chłopakom medalu. Będzie to bardzo dobre dla piłki ręcznej, ale muszą oni skupić się na grze. Nie wolno dyskutować z sędziami. Pamiętajmy, że za rok rozgrywki będą u nas i na pewno nikt nam nie będzie przeszkadzał. Gdy będziemy ciągle mówić, że jesteśmy pokrzywdzeni, to nie zadziała to na naszą korzyść. Trzeba walczyć dalej o medal mistrzostw świata - zakończył trener.

Bogdan Wenta: Katar? Zastanawiam się, w którym kierunku idzie sport

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×