Teraz czas na ruch związku - rozmowa ze Sławomirem Szmalem, bramkarzem reprezentacji Polski

- Ten moment trzeba wykorzystać, trzeba popularyzować naszą dyscyplinę. Ona powinna powrócić do szkół podstawowych - mówi Sławomir Szmal, bramkarz reprezentacji Polski w piłce ręcznej.

Mecz ze Śląskiem Wrocław obejrzał pan z ławki rezerwowych. Jakie to uczucie obserwować spotkanie z takiej perspektywy?

Sławomir Szmal: Po ostatnich trzech tygodniach naprawdę ciężkiej pracy - przyjemnie, naprawdę przyjemnie. Tym bardziej, że ten mecz stał dla nas pod takim małym znakiem zapytania. Mieliśmy bardzo mało zmienników, było nas raptem dziesięć osób. Przy dzisiejszym tempie gry w piłkę ręczną ciężko jest wytrzymać fizycznie taki mecz.
[ad=rectangle]
Trener dał panu odpocząć czy bardziej oszczędzał na Ligę Mistrzów?

- Prawda jest taka, że trener chciał mnie wypuścić na ostatnie dziesięć minut, a ja jestem naprawdę teraz bardzo zmęczony, bo ostatnie dni po powrocie z mistrzostw dosyć ciężko trenowaliśmy i jednak po prostu mam zakwasy.

O Katarze, tym półfinale, już zapomnieliście?

- Tak naprawdę do piątku jeszcze tak trochę fruwaliśmy w obłokach, bo moim zdaniem zrobiliśmy kawał dobrej roboty i teraz jest takie twarde lądowanie. Trzeba ciężko pracować i zacząć grać w polskiej lidze, jak i w Lidze Mistrzów.

To co się teraz dzieje wokół was, taka popularność, to cieszy czy jednak troszeczkę już przeszkadza?

- To naprawdę cieszy. Ta cała praca, którą zrobiliśmy... Oczywiście, sama dekoracja medalu, to wtedy człowiek zrozumiał, że kawał ciężkiej pracy został udekorowany. Najbardziej cieszy chyba wdzięczność ludzi. To chyba dla sportowca jest największą premią.

Czyli przyjemnie jeździ się na takie mecze, jak ten do Wrocławia i widzi te tłumy dzieci ustawiające się w kolejce po zdjęcie czy autograf?

- Owszem. Naprawdę się cieszymy, jeżeli hale są wypełnione.

Wasz medal może się przełożyć na to, że w późniejszych latach ta dyscyplina będzie miała taką popularność, jaką ma teraz?

- Tutaj chyba przede wszystkim teraz ruch dla władz związku. Ten moment trzeba wykorzystać, trzeba popularyzować naszą dyscyplinę. Ona powinna powrócić do szkół podstawowych, bo przede wszystkim jest ogólnorozwojowa i każda osoba może ją uprawiać.

Kilka nowych twarzy pokazało się w zespole w czasie turnieju w Katarze. Są następcy tych bardziej doświadczonych zawodników?

- Owszem, nie będzie takiej sytuacji, że reprezentacja nie będzie istniała. Zawsze reprezentacja Polski w piłkę ręczną będzie istniała. Pytanie teraz jest z jaką jakością. Ta dobra mieszanka, bo z jednej strony doświadczenie, z drugiej strony młodość, przynosi skutek. Z czasem ta młodzież nabierze doświadczenia i zaczną odgrywać te pierwszoplanowe role.

Medal zdobyty przed własną publicznością podczas mistrzostw Europy w 2016 roku to byłoby chyba wspaniałe udokumentowanie kariery?

- To są marzenia każdego sportowca. Nasza kariera jest za krótka, żeby sobie marnować takie imprezy i przyjeżdżać bez medalu. Jeżeli jest szansa, trzeba walczyć o wszystko.

Jak długo może bronić bramkarz w piłce ręcznej?

- To jest różnie, naprawdę. Jak pokazały te mistrzostwa, jak bramkarz z Kataru Sarić, który ma 38 czy 39 lat, reprezentował wysoką formę. Wydaje mi się, że to są jeszcze lata dla bramkarza, w których może pomóc w drużynie.

Nie boi się pan tego, że ktoś na mistrzostwa w Polsce stworzy taką drużynę jak Katar i trochę zabije tę rywalizację w duchu sportu?

- Akurat chyba w Europie taka sytuacja nie może zaistnieć, bo tam pieniądze naprawdę były olbrzymie. Chyba taka sytuacja w światowej piłce ręcznej już nie zaistnieje. To była bramka, którą oni wykorzystali i tego nie można mieć za złe. Raczej bym się skupił na niektórych meczach, gdzie sędziowie odgrywali chyba pierwszoplanową rolę.

Źródło artykułu: