Przed Śląskiem Wrocław ważne spotkania. "Mecz z Vive był dla nas przetarciem"

W ciągu kilku najbliższych tygodni szczypiorniści Śląska Wrocław rozegrają kluczowe spotkania z perspektywy walki o utrzymanie w PGNiG Superlidze.

Zawodnicy z Wrocławia rozpoczęli rundę wiosenną od wkalkulowanej porażki z mistrzami Polski Vive Tauronem Kielce. Najważniejsze spotkania jednak dopiero przed wrocławianami. W najbliższą sobotę Wojskowi udadzą się do Głogowa, by zmierzyć się z Chrobrym. Tydzień później na swoim terenie staną w szranki ze szczypiornistami Zagłębia Lubin. - Między nami jest spora różnica, my walczymy o utrzymanie, kielczanie o mistrzostwo Polski i Ligę Mistrzów. Spotkanie z Vive było dla nas przetarciem przed następnymi meczami, w sobotę gramy z Głogowem, potem powalczymy u siebie o punkty z Lubinem - zapowiedział Grzegorz Garbacz, obrotowy Śląska Wrocław.
[ad=rectangle]
Wrocławianie nie zamierzali tanio sprzedać skóry i przez pierwsze minuty mistrzowie Polski nie mieli łatwej przeprawy z graczami beniaminka. Kluczowa okazała się dopiero seria błędów Wojskowych w ataku, która pozwoliła kielczanom na zbudowanie bezpiecznej przewagi. - Na pewno staraliśmy się z nimi powalczyć od początku i nawet nam się to udawało. Kielce prowadziły 1-2 bramkami, ale my chcieliśmy trzymać się blisko. Później kilka prostych błędów w obronie i ataku spowodowało, że kielczanie wychodziłi z szybkim atakiem i zrobiło się 6-7 bramek różnicy - podsumował szczypiornista z Wrocławia.

Błędy Śląska w ataku miały źródło w agresywnej i szczelnej obronie kielczan, która nie pozwalała podopiecznym Piotra Przybeckiego na wyprowadzenie skutecznej akcji. Rozgrywający beniaminka często próbowali uruchomić swoich kołowych, jednak ich podania przeważnie padały łupem defensorów z Kielc. - Patrząc z boku miałem wrażenie, że sędziowie nieraz zbyt szybko sygnalizowali grę pasywną. Wtedy staraliśmy się zagrać jak najszybciej i pojawiały się proste błędy. Kilka niepotrzebnych podań do kołowego nie zawsze dochodziło do celu, nie rzucaliśmy z tego bramek i następnie szły kontrataki - zauważył nasz rozmówca.

Komentarze (0)