Bożena Karkut odpowiada Enerdze AZS Koszalin. "Po co tyle płakać? Nie namawiam zawodniczek do brutalnej gry"

Nie milkną echa meczu Pucharu Polski między KGHM Metraco Zagłębiem Lubin a Energą AZS. Koszaliński klub twierdzi, że został okradziony z Final Four. Głos w tej sprawie zabrała trener Miedziowych.

Dyskusje dotyczące pucharowego pojedynku rozpoczął artykuł oficjalnej strony klubowej Energi AZS Koszalin o ostrym tytule "Energa okradziona z Final Four". Zdania sympatyków piłki ręcznej na ten temat są podzielone. Jedna strona twierdzi, iż pojedynek zakończył się sprawiedliwie, druga natomiast, że para sędziowska w ostatnich pięciu minutach nie stanęła na wysokości zadania i gwizdała na korzyść wicemistrzyń Polski.
[ad=rectangle]
- My przegraliśmy tam spotkanie ligowe i naprawdę wiele mogłabym powiedzieć na temat tego, co tam się działo, jednak zachowaliśmy się z honorem. Nie wydaje mi się, że zwycięstwo, które nie dało im awansu było dla nich krzywdzące, bo mam wrażenie, że te wszystkie krzyki to są po meczu, na którym ja chyba nie byłam, bo od początku prowadziliśmy - powiedziała szkoleniowiec Bożena Karkut.

- I tak naprawdę na cztery minuty przed końcem wytworzyła się sytuacja, tylko sytuacja, dla koszalinianek, że gdzieś tam zatliła się iskierka, że można awansować. Po co tyle płakać? Wystarczyło wykorzystać jedną z czterech stuprocentowych sytuacji, które wybroniła Monika Maliczkiewicz. Co do tego, co się ukazuje, są oficjalne strony klubów, który na pewno się do tego odniesie. Nie czytam tego, jestem zdrowsza i mam spokój. Wydaje mi się, że jak ktoś prezentuje dany klub lub zarząd danego klubu, powinien znać odpowiednie zasady i normy. To świadczy tylko o kulturze zachowania - dodała trenerka.

W artykułach prasowych pojawiały się również zarzuty, że szkoleniowiec KGHM Metraco Zagłębia Lubin wręcz namawia swoje podopieczne do ostrej i brutalnej gry. Jak do tego odniesie się trenerka Miedziowych?

- To tym bardziej smutne. Tak jak powiedziała Aleksandra Paluch na konferencji prasowej w Koszalinie, piłka ręczna to nie balet jest. Są sędziowie, którzy albo dopuszczą to bardziej agresywnej walki albo mniej. Ten mecz był typowym meczem walki, a płacz jest, bo pewnie nie było awansu a nigdy, ale naprawdę nigdy nie namawiam swojej drużyny do brutalnej gry, a do walki. Skromnie powiem grając 25 lat w piłkę ręczną, na różnych podwórkach tego świata, nigdy nie dostałam czerwonej kartki za grę w obronie, a podobno byłam dobrym obrońcą, więc na pewno nie namawiam do tego moich zawodniczek. A wręcz przez całe sześćdziesiąt minut słyszałam klub kibica w Koszalinie, który krzyczał "agresywnie, agresywnie" - zakończyła Bożena Karkut.

Zapis z konferencji prasowej udostępniła telewizja klubowa KGHM Metraco Zagłębia Lubin, MKS TV.

Komentarze (13)
bartmad
3.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A wziąłeś pod uwagę, że nie chodzi nam o same faule ale o rozmijanie się deklaracji p. Karkut z tym co robi w rzeczywistości? Czyżby nie pamiętała swoich słów? Grajcie jak chcecie ale nie opowi Czytaj całość
avatar
Kuba Andruk
3.03.2015
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Karkut wierzę w każde twoje słowo, dokładnie tak jak ławrowowi i putinowi.
Nieważne że w polsacie cała Polska nieraz słyszała DO JAKIEJ GRY ONA NIGDY "NIE" NAMAWIAŁA.
PS
Puchar Polski dla każde
Czytaj całość
avatar
Mark211
3.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeśli tak piszesz to znaczy że 2 razy Bożenka nakazywała taką grę swoim zawodniczkom. Ja oglądałem powtórkę tylko naszego z miedziowymi w rundzie jesiennej. 
avatar
Andrzej Pikuła
3.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
trenerka namawia zawodniczki do brutalnej gry . wyraźnie słychać , jak każe gtać ostro , z faulem . mówię o tej "grzecznej" . 
avatar
znawca_abc
3.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Faul bez kary dwóch minut/karnego/czerwonej kartki to dobra obrona więc nie wiem o co chodzi, grają agresywnie to dostają kary ale przecież się z tym liczą