- Można powiedzieć, że grało nam się trudniej u siebie niż w poprzedniej rundzie we Wrocławiu. Tam wynik był wyższy. Niemniej jednak, niby się męczyliśmy, ale ten rezultat był kontrolowany - ocenił w pierwszych kilku zdaniach rozgrywający handballowej Pogoni Szczecin Paweł Krupa.
[ad=rectangle]
Duży wpływ na przebieg losów rywalizacji miało dość wysokie ustawienie formacji defensywnej siódemki Piotra Przybeckiego. Niemniej, jak przyznał Krupa, obrona w systemie 4:2 nie była dla gospodarzy żadnym zaskoczeniem. - Nie zaskoczyli nas tym. Byliśmy przygotowani również na taką obronę. To już nasz trzeci mecz z beniaminkiem i jakoś tak się dziwnie grało. Zobaczymy jak to będzie dalej - stwierdził.
Zauważył jednak postęp w grze trzeciego z beniaminków Superligi i rękę "Beckiego". - Tak, oczywiście, że tak. Widać, że ten zespół z meczu na mecz jest coraz lepszy. Piotr zna dużo naszych zagrywek, dlatego też byli po części przygotowani na to, co będziemy grać - dodał nasz rozmówca.
Zdaniem 26-letniego wychowanka Kusego Szczecin, który w Pogoni jest od samego początku jej istnienia dodał, ciekawą była gra gości z "lotnym" bramkarzem. Przynosiło to pozytywne symptomy, ale dzięki analizie wideo także tego spodziewał się on i jego koledzy. Bardzo dużo za to wnieśli zawodnicy, którzy nie tak dawno przedłużyli swoje umowy z Pogonią. - Grą na "lotnego" również nas nie zaskoczyli. Oglądaliśmy wideo i byliśmy na to przygotowani. Aczkolwiek, tak jak pan powiedział, że indywidualne jednostki pozwalały utrzymać korzystny wynik - zakończył Paweł Krupa.