Mieliśmy szansę na remis - wypowiedzi po spotkaniu SPR Chrobry Głogów - KS Vive Kielce

Już dawno Chrobry nie miał takich problemów z obroną rywali. Doskonała gra defensywna zawodników z pola, poparta solidną postawą bramkarzy, przyniosły liderowi z Kielc kolejne dwa punkty.

Jarosław Cieślikowski (trener SPR Chrobry Głogów): Pewnie często będą się dzisiaj pojawiać komentarze, że przegrana z Kielcami ujmy nie przynosi. Jednak jest nam naprawdę szkoda , bo wcale nie musieliśmy tego meczu przegrać. Brakowało 100 % dyspozycji Kuty i Stodtko, którzy wystąpili dzisiaj z kontuzjami. Przy naszej dobrej postawie w obronie zabrakło nam szczególnie ataku pozycyjnego. I to zdecydowało o zwycięstwie gości. Do pewnego momentu mecz był naprawdę równy. W pewnym momencie odskoczyli nam na 4 bramki i do końca spotkania kontrolowali rezultat. Stodtko zagrał słabiej, ale wiedziałem ,że boli go noga. Zabrakło przez to swobody, pewności siebie. Obrona Vive była bardzo dobra, ale przeciwko takiej defensywie również można grać. Gdybyśmy byli w najlepszej dyspozycji to mecz mógłby być jeszcze ciekawszy.

Marek Świtała (SPR Chrobry Głogów): Była szansa na wygranie tego meczu. Chyba zabrakło trochę sil. Vive postawiło twarde warunki tak w ataku jak i obronie. Na każdej pozycji mieli dublerów, którzy wchodzili wypoczęci z ławki i nie to, że grali gorzej od podstawowych zawodników, ale nawet zdecydowanie lepiej. Nie potrafiliśmy się przebić przez ich szczelną obronę. Na środku stało trzech wysokich zawodników, którzy dzisiaj stanowili zaporę nie do przejścia.

Radosław Żmurko(SPR Chrobry Głogów): Mecz oceniam bardzo dobrze. Walki nie zabrakło, kibice mogą być zadowoleni. Tylko, że oni zwyczajnie mają dla nas zbyt szeroką kadrę. Wymieniali się pozycjami, z ławki co rusz wchodził nowy zawodnik. My mieliśmy grać wyżej pod Podsiadło, niżej pod innego zawodnika, a Kielce załatwiły nas chyba gdzieś tak w 45 minucie, zmieniając kompletnie skład. My się lekko pogubiliśmy w obronie, a taka ekipa jak Vive szybciutko to wykorzystała. Myślę, że dzisiaj mieliśmy szansę na remis. Przeciwnik ma ogromny potencjał i dzisiaj było to widać. Pod koniec spotkania mogliśmy częściej próbować rzucać z drugiej linii, a nie grać tak często z kołem. Jednak nie mogąc przebić się przez obronę 6-0 próbowaliśmy nagrywać do Jarka albo Krzyśka. Z założenia mieli się ustawiać na teoretycznie słabszych fizycznie skrzydłowych, jednak boisko zweryfikowało nasze plany.

Mikołaj Szymyślik (SPR Chrobry Głogów): Widowisko na pewno podobało się kibicom. Szkoda jednak 2 punktów. Sędziowie pozwolili na ostrą grę dlatego pojedynek był bardzo twardy. Spodziewaliśmy się, że może nam być ciężko w ataku pozycyjnym, dlatego staraliśmy się wyprowadzać kontry. Niestety nie wychodził nam dzisiaj ten element. Trochę za często próbowaliśmy grać z kołem, ale cóż teraz możemy jedynie gdybać. Gramy dalej, przed nami kolejny ciężki mecz przed świętami w Kwidzynie. Może tam będzie lepiej.

Bogdan Wenta (trener Vive Kielce): Zakładaliśmy, że będzie to trudny pojedynek, bardzo twardy, czasami może nawet i za bardzo. Zdawaliśmy sobie sprawę, że poza wydarzeniami na samym boisku, możemy mieć również groźnego przeciwnika w postaci żywiołowej publiczności. Trzeba zachować zimną krew i jednocześnie przyjąć walkę z otwartą przyłbicą. I to chłopcy zrobili. Nie straciliśmy głowy w najważniejszych momentach i myślę, że praktycznie od pierwszych minut byliśmy zespołem, który utrzymywał 1-2 bramkową przewagę. Cieszymy się z tego zwycięstwa, szczególnie, że znam Jarka Cieślikowskiego, wiem jakim jest walczakiem. I to dzisiaj jego zespół pokazał. Jak już opadną emocje to usiądę do tego spotkania na spokojnie, bo myślę, że w niektórych momentach przekroczyliśmy pewne granice. Całe szczęście nic się nikomu nie stało. Chociaż kibicom to się pewnie podoba. Co mnie cieszy to frekwencja na trybunach. Widać, że nasz sport jest coraz bardziej popularny, że coraz mniej widzimy pojedynków z serii do jednej bramki. Zawodnicy z zespołów, które zajmują ostatnie miejsca również potrafią sprawić niespodzianki. Nie jest tak jak w Niemczech, że gdzie Kiel nie pojedzie, tam gromi swoich przeciwników. I w tym roku widać to doskonale. I Gorzów potrafi postraszyć najlepszych i Gdańsk. Dzisiaj wygraliśmy w hali, która była praktycznie niezdobytą twierdzą, a Vive od zawsze miało tutaj ogromne trudności. Mam do dyspozycji wielu bardzo dobrych zawodników , ale oczywiście szukamy jeszcze dalszych rozwiązań. Naszym problemem jest fakt, iż w obecnej chwili jesteśmy na pierwszym miejscu, co w żaden sposób nie musi się przełożyć na triumf w lidze. Jak przyjdzie system play-off wszystkie wyniki można wrzucić do kosza. Dlatego dopiero wiosna pokaże prawdziwe oblicza wielu zespołów.

Kazimierz Kotliński (Vive Kielce): Grało mi się bardzo przyjemnie. Kibice dopisali jak zawsze. Spodziewałem się tego, że będzie wspaniała atmosfera. Wiedzieliśmy, że czeka tu na nas zdecydowanie ciężki przeciwnik i nie było żadnego zaskoczenia. Chrobry postawił ciężkie warunki w obronie. Było widać, że biją się o każdy punkt, szczególnie u siebie. Nasza obrona funkcjonowała naprawdę dobrze. Widać, że pracujemy nad tym elementem i zrobiliśmy spore postępy.

Paweł Piwko (Vive Kielce): Było mi dzisiaj bardzo przyjemnie i chyba aż za przyjemnie gdyż nie mogłem się skoncentrować. Wspaniałe zachowanie głogowskiej publiczności i korzystając z okazji chciałbym im serdecznie podziękować. Wiedzieliśmy, że będzie to mecz z takiej kategorii jak nasze ostatnie pojedynki z Wisła i Travelandem. Nie trzeba nam było przypominać, że Głogów to gorący teren i przegrywają tu nawet najlepsze zespoły. Głogowska drużyna w połączeniu z publiczności jest mieszanką wybuchową i jest w stanie pokonać każdego. Tym bardziej cieszy wygrana, bo łatwo z pewnością nie było.

Mateusz Jachlewski (Vive Kielce): Chrobry niczym nas nie zaskoczył, gdyż wszyscy wiedzieliśmy, że nie będzie spacerku. Trener nas uczulał na twardą grę przeciwnika i chyba sobie z nią poradziliśmy. Generalnie sędziowanie było poprawne, jednak chyba czasami mogli zareagować na zbyt brutalną grę bo wiadomo, że o kontuzję w piłce ręcznej nie trudno. Cieszy zwycięstwo, ale przed nami jeszcze tak długa droga, że naprawdę wszystko się może zdarzyć.

Henrik Knudsen (Vive Kielce):Bardzo emocjonujące spotkanie. Trochę chyba sędziowie się pogubili, gdyż przez chwilę myślałem, że to kick-boxing a nie piłka ręczna.

Przez moment nie wiedziałem co się dzieje gdy dostałem cios w twarz. Cieszymy się ze zwycięstwa, ponieważ spodziewaliśmy się ciężkiego pojedynku. Przez ostatni tydzień faktycznie miałem problemy zdrowotne, ale na szczęście mogłem dzisiaj pomóc drużynie. Publiczność w hali reagowała bardzo żywiołowo i pomagała gospodarzom, ale i tak myślę, że w Kielcach jest jeszcze lepsza.

Źródło artykułu: