Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w drugim spotkaniu na parkiecie pojawiła się liderka drużyny Ardesen GSK, Asli Iskit. To, ile znaczy dla zespołu właśnie ta rozgrywająca, pokazała bardzo szybko. Za jej sprawą ekipa gospodyń utrzymywała korzystny dla siebie wynik w rywalizacji z SPR Pogonią Baltica Szczecin. Jak się jednak potem okazało, jedna Iskit to trochę za mało. Po zmianie stron działo się bowiem coś niesamowitego. Ale po kolei...
[ad=rectangle]
Podopieczne Adriana Struzika zaczęły bardzo obiecująco. Pogoń rozpoczęła bowiem od prowadzenia 3:0. Dość szybko los w swoje ręce wzięła jednak Asli Iskit. Mierząca 178 cm wzrostu rozgrywająca zaczęła grać indywidualnie i najpierw doprowadziła do wyrównania, a po chwili, rzutem z dystansu wyprowadziła miejscowe na jednobramkowe prowadzenie 4:3. Wśród szczecinianek kulała w tym czasie skuteczność. Bramkę murowała Jelena Zivković. Duży problem z jej pokonaniem miała głównie Małgorzata Stasiak. Po kwadransie było 5:7.
Wydawało się, że mecz zacznie się układać po myśli gospodyń. Nic bardziej mylnego. Pogoń, choć ciągle mniej skuteczna, utrzymywała bliski kontakt z rywalem. Początkowo słabo funkcjonowała obrona w systemie 5:1. Zmiana na 6:0 okazała się być kluczowa. Między 17. a 21. minutą obie siódemki dopadł impas strzelecki. Przełamała go Daria Zawistowska. Najpierw dała szczeciniankom remis po 8, a po chwili z kontry trafiła na 9:8. W końcówce GSK zaczęło indywidualnie pilnować Agatę Cebulę. Grające jedną mniej granatowo-bordowe przegrywały do przerwy 11:13. Bohaterką ostatnich chwil pierwszej połowy była Perihan Topaloglu.
Po zmianie stron wszystko się zmieniło. Prowadzenie najwyraźniej uśpiło czujność Turczynek. W 39. minucie było już 18:16. Byłoby jeszcze piękniej, gdyby trafiła Stasiak. W tym momencie sprawdziło się jednak powiedzenie: co się odwlecze, to nie uciecze. Wystarczyło tylko dwie minuty gry, aby na 20:16 trafiła skrzydłowa Zawistowska. Chwalić Pogoń można było za grę w defensywie. Mniej widoczna była Iskit. Za to swoje trzy grosze raz po raz dokładała popularna "Saloma".
Ostatni kwadrans w wykonaniu Polek wyglądał już koncertowo. Na nic się zdawała obrona w systemie 4:2. Jak ten "problem" rozwiązać pokazała Hanna Yashchuk i Patrycja Królikowska. Ta druga wyprowadziła zespół aż na sześć trafień więcej (23:17). Szczęście było już niezwykle blisko. Co więcej, widać było dużą wiarę w końcowy sukces. Warto zaznaczyć, że przez 17 minut gry w drugiej połowie GSK zdobył raptem 4 bramki! Chociażby przez ten pryzmat przyjezdne mogły liczyć nie tylko na zwycięstwo, ale i awans. Niewiele dała też przerwa na żądanie szkoleniowca tureckiej siódemki. Rzut do tzw. "pustaka" Królikowskiej ostatecznie przesądził wyczyn Pogoni.
Warto wspomnieć, że w 57. minucie swoją "klasę" pokazali miejscowi kibice. Niezadowoleni z takiego obrotu spraw zaczęli obrzucać parkiet skutecznie przeszkadzając w dokończeniu zawodów. Wkroczyć musiała ochrona. Zawody na kilka minut zostały przerwane, ale nie zdekoncentrowało to szczecinianek. Tym samym awans do półfinału stał się faktem. Kolejnym rywalem Polek będzie ukraińska Galytchanka.
SPR Pogoń Baltica Szczecin - Ardesen GSK 31:26 (11:13)
Pogoń Balica: Płaczek, Szywerska - Huczko, Sabała 1, Stachowska, Cebula 4, Noga 1, Głowińska 6, Królikowska 7, Stasiak 1, Zimny 4, Koprowska, Zawistowska 6, Kochaniak, Yashchuk 1.
Karne: 3/3
Kary: 12 min.
Ardesen: Zivkovic, Pirsl, Zor - Ozakaydin, Sen 2, Topaloglu 5, Dilmac, Yakupoglu, Burlachenko 2, Gezeroglu, Surek, Sakizcan 4, Gencoglu 1, Nikcević 4, Iskit 8.
Karne: 2/2
Kary: 12 min.
Kary: Pogoń Baltica - 12 min. (Stachowska, Królikowska, Stasiak, Zawistowska - 2 min., Głowińska - 4 min.); Ardesen - 12 min. (Sen, Topaloglu, Yakupoglu, Nikcević - 2 min., Burlachenko - 4 min.).
Sędziowie: Aleksandrs Rutkovskis i Uldis Dzerve (obaj z Łotwy).
Delegat EHF: Stepan Partemian (z Grecji).
Widzów: 3000