Kwidzyński zespół za zadanie na ostatnie trzy spotkania rundy zasadniczej postawił sobie zdobycie kompletu sześciu punktów. Pierwszy krok wykonał w starciu z outsiderem ligowego zestawienia - ekipą Nielby Wargowiec, którą rozgromił we własnej hali różnicą aż 16 trafień.
[ad=rectangle]
- Cieszy na pewno, że zagraliśmy w tym meczu dość dobrze. Funkcjonowała nasza obrona, pomogła bramka, a skuteczność w ataku również nie była najgorsza. Wynik końcowy mówi zresztą sam za siebie. Wiadomo jednak jaką zespół z Wągrowca ma obecnie sytuację w klubie, zarówno finansową, jak i kadrową, więc trochę spodziewaliśmy się, że tak to będzie wyglądało - przyznaje Adrian Nogowski.
W najbliższej serii spotkań drużyna z Dolnego Powiśla uda się do stolicy Dolnego Śląska, gdzie zmierzy się z kolejnym beniaminkiem, dla którego każdy kolejny punkt w kontekście niedalekiej walki o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej będzie na wagę złota. - Choć jest to beniaminek, to trzeba pamiętać o tym, że w Superlidze nie ma obecnie słabych zespołów. Tym bardziej, że Śląsk urwał już niektórym rywalom punkty. Musimy się więc skupić na własnej grze i zagrać w ataku i obronie tak jak w meczu z Nielbą - zaznacza skrzydłowy.
W ostatniej kolejce rundy zasadniczej podopieczni Krzysztofa Kotwickiego podejmować będą sąsiadującą w tabeli siódemkę Azotów Puławy. Wynik tej potyczki najprawdopodobniej zadecyduje o tym, która z tych dwóch drużyn uplasuje się w dokładnie w połowie ligowej stawki, co pozwoli jej uniknąć w pierwszej rundzie play-off mistrza i wicemistrza Polski. - Jeśli wygramy we Wrocławiu to z Azotami będziemy bić się o szóstą lokatę. Zajmując szóste miejsce w ligowej tabeli w rundzie play-off trafimy na zespoły Zabrza lub Szczecina i choć są to silne zespoły, to zawsze lepiej zagrać w tej fazie przeciwko nim niż rywalizować z Vive czy Wisłą - nie kryje zawodnik MMTS-u.