Bohaterowie środowego, hitowego pojedynku w Szczecinie po raz kolejny udowodnili, że mecze między nimi niosą dużą dawkę emocji, ale najczęściej kończą się... podziałem punktów. - Emocji było bardzo wiele, ale i stresu. Zagraliśmy agresywnie, dając z siebie wszystko. Jesteśmy zadowoleni z tego wyniku. Niestety, najpewniej zajmiemy 4. miejsce w lidze, ale mimo wszystko jesteśmy zadowoleni - stwierdził w pierwszych słowach Mateusz Gmerek.
[ad=rectangle]
Wyrównana gra miała miejsce do 24. minuty zawodów. Potem przestój złapał gospodarzy i pierwsza połowa skończyła się wynikiem 11:16. Odbudowywanie trwało, ale przyniosło efekt w postaci remisu.
- Pierwsza połowa skończyła się bodajże minus pięć, wiec w drugiej musieliśmy zagrać o wiele lepsze zawody niż w pierwszej. Cieszymy się, że to się udało, bo jednak wywalczyliśmy ten remis z mocnym zespołem. Jest to na pewno dobry prognostyk przed play-offami - zaznaczył z kolei Wojciech Jedziniak.
Po zmianie stron Pogoń podjęła maksymalne ryzyko. Gracze Rafała Białego wyszli do obrony 4:2, pod koniec spotkania nawet 3:3. - W pierwszej połowie zespół z Zabrza zdobył dużo bramek z drugiej linii, dlatego taka tez była decyzja trenerów, żeby podwyższyć obronę i stanąć 4:2. Kiedy graliśmy w Zabrzu, zdecydowaliśmy się na podobną defensywę i również skończyło się remisem - przypomniał starszy z dwójki skrzydłowych Portowców.
Co ciekawe, podobnie było w Zabrzu. Szczecinianie pokazali, że są zespołem, który gra do końca i nie odpuszcza mając nawet tylko 10 doświadczonych graczy. Niemniej po niezbyt udanej końcówce pierwszej części zawodów, Pomarańczowi musieli rzucić na szalę wszystkie siły. - To wszystko dzięki determinacji. Myślę, że w końcowym efekcie zremisowaliśmy zasłużenie i mimo wszystko cieszymy się z wyniku - przyznał na koniec Gmerek.