- W tym momencie to dla nas najważniejszy mecz sezonu - mówili przed tym spotkaniem mistrzowie Polski. Do stolicy Macedonii podopieczni Talanta Dujszebajewa udali po korzystny rezultat, który pozwoliłby ze spokojem podejść do rewanżu. Jednak nikt nie miał wątpliwości, że będzie to arcytrudne zadanie. Nawet ekspertom nie łatwo było wskazać zdecydowanego faworyta, bo obie drużyny mają zakusy na turniej Final Four, a w swoich szeregach posiadają gwiazdy światowego formatu. Kibice spodziewali się więc wielkiego święta handballu i oczekiwali od swoich ulubieńców walki od pierwszej do ostatniej minuty.
[ad=rectangle]
Pojedynek lepiej rozpoczęli gospodarze. Wynik otworzył syn trenera Vive - Alex Dujszebajew. Chwilę później było już 2:0, kiedy szybki kontratak skutecznie wykończył Chorwat Igor Karacić. Kielczanie mimo wielu dogodnych okazji popełniali błędy w ataku i długo nie potrafili pokonać Arpada Sterbika. Strzelecki impas przełamał dopiero w 6. minucie Michał Jurecki. Ten sam zawodnik zdobył również drugiego gola dla polskiego zespołu (3:2). Zgodnie z przewidywaniami obie siódemki mocno koncentrowały się na defensywie, nie brakowało walki i indywidualnych, często nerwowych starć pomiędzy zawodnikami.
W 11. minucie, pomimo gry w osłabieniu, gdy na ławce kar wylądował Mateusz Jachlewski, do pierwszego remisu doprowadził Piotr Chrapkowski (4:4). Tempo zdobywania bramek nieco spadło, po kwadransie na tablicy świetlnej było 6:5. Idealna okazję do wyrównania miał Denis Buntić, ale w sytuacji sam na sam nie pokonał Sterbika. Sytuacja zemściła się, bo w kolejnej akcji kontrę Vardaru na gola zamienił Karacić (7:5). W 18. minucie o pierwszą w tym meczu przerwę poprosił trener Raul Gonzalez Gutierrez. Po wznowieniu znacznie lepszy okres mieli kielczanie i dzięki dobrej obronie i szybkim kontrom, udało im się doprowadzić ponownie do remisu (8:8).
W końcu w 20. minucie Grzegorz Tkaczyk, po kolejnej kontrze, dał mistrzom Polski pierwsze prowadzenie (9:8). Niestety chwilę później na ławce kar usiadł Chrapkowski, a Timur Dibirov trafił z karnego. Vive przetrwało jednak ten trudny okres bez strat. Do końca pierwszej połowy na boisku trwała bardzo wyrównana walka. Goście nie poddawali się presji kibiców i potrafili przejmować inicjatywę. Między słupkami dobrze spisywał się też Marin Sego. Na dwie minuty przed przerwą było 11:11, a sędziowie wykluczyli po jednym graczu z obu stron - Alema Toskicia i Denisa Bunticia, a po chwili również Michała Jureckiego. Wynik nie uległ już jednak zmianie.
Drugą odsłonę kielczanie rozpoczęli w osłabieniu, ale po raz kolejny nie dali sobie w takiej sytuacji zrobić krzywdy. Pierwsze trafienie dopiero w 33. minucie zaliczył natomiast Sergei Gorbok. Vive, podobnie jak na początku meczu, długo nie mogło się przełamać w ofensywie. Kiedy z rzutu karnego celnie rzucił Filip Lazarov było już 13:11 dla Macedończyków. Kompletną niemoc strzelecką kielczan w 41. minucie przełamał w końcu Grzegorz Tkaczyk. Jednak Vardar zdecydowanie lepiej prezentował się w obronie, co nie wróżyło najlepiej polskiemu zespołowi. Przy stanie 13:12 o czas ponownie poprosił szkoleniowiec Vardaru.
Dwie minuty później rumuńscy sędziowie po raz drugi ukarali wykluczeniem Michała Jureckiego. Tym razem grając w przewadze gospodarze za sprawą Filipa Lazarova i Stojanche Stoilova, szybko powiększyli prowadzenie (15:12). Mógł być to moment przełomowy dla losów pojedynku. Na szczęście linii 7 metra nie pomylił się Karol Bielecki i kielczanie nie pozwolili odskoczyć rywalom. Mało tego, w 48. minucie po dwóch kontrach Manuela Strleka, goście doprowadzili do remisu! (15:15). Na domiar złego dla Vardaru karę dwóch minut otrzymał Toskić, a drogę do bramki gospodarzy znalazła potężna bomba Karola Bieleckiego (15:16).
Wszystko miało się więc rozstrzygnąć w ostatnich, bardzo wyrównanych fragmentach. Na pięć minut przed końcem wynik brzmiał 18:18, ale znów fantastycznie na lewym skrzydle zagrał Strlek. Wówczas ostatni w tym meczu czas wziął szkoleniowiec Macedończyków. Po wznowieniu na dwa gole przewagi wyprowadził mistrzów Polski Ivan Cupić (20:18). Kielczanie końcówkę rozgrywali iście po profesorsku. Czujnie grali defensywie, wyprowadzali kontry. Ostatecznie Vive Tauron Kielce po bardzo dobrym meczu wygrało pierwszy ćwierćfinał z Vardarem Skopje 22:20! Rewanż odbędzie się za tydzień w stolicy świętokrzyskiego.
Vardar Skopje - Vive Tauron Kielce 20:22 (11:11)
Vardar: Sterbik, Angelov - Stoilov 4, Brumen 1, Pribak, Terzić, Toskić, Marković, Karacić 4, Dujszebajew 2, Abutović, Lazarov 3/1, Rastvortsev, Dibirov 1/1, Gorbok 5, Shishkarev.
Karne: 2/3
Kary: 4 min. (Toskić - 4 min.)
Vive: Szmal, Sego - Grabarczyk, Jurecki 4, Tkaczyk 4, Reichmann, Chrapkowski 1, Aguinagalde 2, Bielecki 3/2, Jachlewski, Strlek 5, Buntić, Musa, Zorman, Rosiński, Cupić 3.
Karne: 2/2
Kary: 10 min. (Jurecki - 4 min.; Jachlewski, Chrapkowski i Buntić po 2 min.)
Sędziowie: Bogdan Nicolae Stark i Romeo Mihai Stefan (obaj Rumunia)
Widzów: 5.000
Szkoda czasu i energii. Cieszmy się z tego co na parkiecie robi i zdobywa nasza drużyna. Na tym polega sport. Nieudacznikom i frustr Czytaj całość
Dawniej błaznów można było odróżnić po nakryciu głowy.
Dzisiaj wystarczy dostęp do internetu.