Derby na przełamanie - relacja z meczu MKS Kalisz - Ostrovia Ostrów Wlkp.

Szczypiorniści z najstarszego miasta po raz kolejny okazali się lepsi w derbach południowej Wielkopolski. Tym razem komplet punktów dodatkowo zapewnił kaliszanom utrzymanie w I lidze.

- Przez cały sezon nie miałem takiego ciśnienia, jak przed tym meczem - przyznał Mateusz Różański. Opiekun zespołu z najstarszego miasta walczył nie tylko o zapewnienie utrzymania w lidze, ale również o zachowanie statusu niepokonanego w rywalizacji kalisko-ostrowskiej. Na pierwszoligowych parkietach Ostrovia nigdy nie zdobyła kompletu punktów.

Emocje związane z derbowym pojedynkiem udzieliły się zawodnikom od pierwszej akcji pojedynku. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już po siedemnastu minutach sędziowie podjęli kontrowersyjną decyzję. Po faulu Łukasza Kobusińskiego na Patryku Stańku długo się naradzali. Ostatecznie zdecydowali się od razu pokazać filarowi kaliskiej defensywy czerwoną kartkę. Dodatkowo swoją drugą karę otrzymał Maciej Nowakowski, który nie mógł pogodzić się z decyzją arbitrów. 
[ad=rectangle]
Początek spotkania należał do gości. Po trafieniu Arkadiusza Galewskiego przyjezdni prowadzili 6:3. Swoją przewagę utracili w ciągu 120 sekund. W kaliskiej bramce pojawił się Filip Jarosz i dał zespołowi impuls do gry. Przy trafieniu na 6:6 doskonale asystował Grzegorzowi Celkowi. MKS miał jedną bramkę więcej od rywali, kiedy doszło do feralnej sytuacji z podwójnym wykluczeniem. Biało-czerwonym udało się w tym czasie tylko doprowadzić do wyrównania.

Pozostałą część gry przed zmianą stron zdominowała gra w defensywie. Gol Stańka w 28. minucie gry był ostatnim, jaki kibice w Kalisz Arenie oglądali przed zmianą stron. Ostrovia wygrywała 12:11.

Tuż po przerwie gospodarze zdobyli bramkę i pojedynek rozpoczął się praktycznie od nowa. Do 40. minuty gry inicjatywa należała do gości. Kluczowa akcja pojedynku miała miejsce przy stanie 18:17. Wówczas przyjezdni mieli okazję w kontrataku podwyższyć prowadzenie, ale fantastycznie spisał się Jarosz. Po chwili MKS odrobił straty i ruszył do ataku.

Po stronie kaliszan doskonale grało trio Filip Surosz - Paweł Adamczak - Maciej Nowakowski. Po golu Adamczaka z rzutu karnego gospodarze mieli trzy trafienia więcej. Po drugiej stronie boiska najlepiej radził sobie Arkadiusz Galewski. W decydujących momentach Ostrovia nie poradziła sobie grając pod presją. - Zabrakło zimnej krwi. Spokoju i wyrachowania, szczególnie w ataku. MKS udowodnił, że na swoim boisku jest bardzo groźny - ocenił widowisko Witold Rojek.

Mecz zakończył się wynikiem 26:23, a nagrodę dla najlepszego zawodnika meczu odebrał Filip Jarosz, który seriami udanych interwencji dał swoim kolegom możliwość spokojnej gry w końcówce.

MKS Kalisz - Ostrovia Ostrów Wielkopolski 26:23 (11:12)

MKS: Jarosz, Trojański - Surosz 6, Adamczak 6/2, Nowakowski 5, Krzywda 3, Celek 2, Wawrzyniak 2/1, Sieg 2, Kobusiński, Salamon, Gomółka, Frankowski, Adamski.
Karne: 3/4.
Kary: 10 min.

Ostrovia: Tarko, Adamczak, Foluszny - Galewski 6, Tomczak 5/4, Dutkiewicz 4, Wojciechowski 3, Staniek 2, Jedwabny 1, Bielec 1, Śliwiński 1, Jaruzel, Stempniak, Bałwas, Pernak, Klara. 
Karne: 4/4.
Kary: 4 min.

Kary: MKS - 10 min. (Nowakowski - 4 min., Kobusiński, Surosz, Wawrzyniak - 2 min.); Ostrovia - 4 min. (Jaruzel, Galewski - 2 min.)
Czerwona kartka: Łukasz Kobusiński - 17 min. (za faul)

Sędziowali: Kowalak oraz Marciniak (Poznań) 
Delegat ZPRP: Jarosz (Łódź)

Źródło artykułu: