Podłamani z hali Azoty Arena w Szczecinie wychodzili gracze PGE Stal Mielec. Fakt faktem, że przez większość spotkania to oni byli zespołem, który musiał gonić wynik. Co więcej wydawało się, że przy stanie 27:22 w 55. minucie nic złego Pogoń Szczecin stać się już nie może. Tymczasem końcówka okazała się być bardzo nerwowa. - Pewnie, że szkoda. Jeśliby spojrzeć na ten mecz, może wpływ na ten wynik miał fakt, że nie było Michala Bruny, a może coś się nam w głowach poprzewracało - w dość mocnych słowach wypowiedział się dla portalu SportoweFakty.pl Kamil Krieger.
[ad=rectangle]
- Zawodnicy ze Szczecina zagrali bardzo dobre zawody w obronie. Zmiennicy, jak na przykład Paweł Krupa, zagrali świetnie w drugie tempo i trochę nas tym w pierwszej połowie pokarali. Po zmianie stron próbowaliśmy rywalowi dotrzymać kroku. Były na to szanse, były czyste pozycje, niestety nie poszło nam przy rzutach. Doszły do tego kary dwóch minut i praktycznie było po zawodach. Niemniej, w końcówce spotkania była szansa na to, że "dojdziemy" Pogoń. Zrobiło się strasznie nerwowo. Taki jest jednak sport, wracamy do domu jako przegrani - mówił dalej rozgrywający.
28-latek zapytany na koniec, jak ocenia wpływ swojej czerwonej kartki na losy rywalizacji, skwitował to dość krótko. - Nie ma co na ten temat dyskutować. Po mojej czerwonej kartce mieliśmy jeszcze szansę na dobry wynik, na dogrywkę, czy na nawet zwycięstwo jedną bramką. Byłoby pięknie, ale się nie udało - zakończył rodowity kartuzianin.