Vive Tauron Kielce przed obroną pierwszego trofeum w sezonie. "Nazwisko Jurasik mówi samo za siebie".

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W niedzielę pierwsze trofeum w tym sezonie znajdzie swojego właściciela. Na drodze szczypiornistów Vive Tauronu Kielce do ścisłego finału Final Four Pucharu Polski stanie zespół Górnika Zabrze.

Drużyna z Górnego Śląska po sporym rozczarowaniu w ćwierćfinałowych zmaganiach PGNiG Superligi z pewnością będzie chciała zrehabilitować się w turnieju Final Four Pucharu Polski. Wciąż aktualnym jeszcze brązowym medalistom mistrzostw kraju, którzy w tym sezonie będą musieli zadowolić się rywalizacją o najwyższej piątą lokatę w ligowych zmaganiach, o sukces w zawodach rozgrywanych w hali warszawskiego Torwaru będzie również niezwykle trudno. [ad=rectangle] Nie ulega wątpliwości, iż mistrzowie Polski są zdecydowanym faworytem nie tylko sobotniej półfinałowej potyczki z ekipą Górnika, jak i całej weekendowej rywalizacji w stolicy. Żółto-biało-niebiescy w historii rozgrywek triumfowali 11 razy, od sześciu sezonów w rzędu nieprzerwanie sięgając po puchar. - My bronimy tytułu. Moi zawodnicy mają "głód" i chcieliby wygrać - nie kryje Talant Dujszebajew.

Szkoleniowiec kieleckiej siódemki z należytym szacunkiem podchodzi do rywala, który w sobotę w pierwszej półfinałowej konfrontacji stanie na drodze jego podopiecznych. - Takie nazwiska jak Jurasik, mówią same za siebie. Mają zespół, który może walczyć z wieloma rywalami. Szkoda dla nich, że mają kilka kontuzji w zespole, ale to jest problem Górnika - podkreśla trener.

Turniej w Warszawie cieszy się dużym zainteresowaniem fanów szczypiorniaka, bowiem pełna pula wejściówek na niedzielny finał została już wyprzedana. Zdaniem opiekuna żółto-biało-niebieskich przyczynia się to do popularyzacji dyscypliny. - Cztery zespoły walczyły i pracowały, żeby awansować do tego turnieju. To duża reklama dla piłki ręcznej, tym bardziej, że hala się zapełni kibicami - twierdzi Dujszebajew.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)