Borykający się z wieloma problemami kadrowymi zabrzanie przybyli do Warszawy w mocno okrojonym składzie. W sobotniej potyczce robili co mogli, jednakże nie byli w stanie zagrozić zwycięstwu faworyzowanej drużynie Vive Tauronu.
[ad=rectangle]
- Przez 60 minut graliśmy na 110 procent. Przyjechało nas tu trzynastu, w tym jeden junior, utalentowany junior. Nic mu nie ujmuję, bo to przyszłościowy zawodnik, który zagrał ostatnie dwie minuty. Ciężko się gra z Vive, które co kwadrans zmienia całą szóstkę, a nawet siódemkę - zaznacza Mariusz Jurasik.
Szczypiorniści Górnika nie wytrzymali kondycyjnie trudów meczu. Lider zabrzańskiej siódemki winę za niekorzystny wynik spotkania w dużej mierze wziął na siebie. - Pierwsze 20 minut w naszym wykonaniu było bardzo dobre. Początek drugiej połowy też był niezły. Wynik oscylował na granicy 3-5 bramek. W końcówce oddychaliśmy rękawami, graliśmy ambicją i z sercem. W tym czasie przytrafiły się nam głównie błędy, z tego większość w moim wykonaniu - przyznaje zdobywca sześciu bramek.
Ostateczny wynik pojedynku zdaniem "Józka" mimo wszystko zaciera obraz ambitnej gry ekipy z Górnego Śląska. - Dziesięć bramek różnicy z przebiegu meczu wydaje mi się niezasłużone. Nie zasłużyliśmy na tak sromotne lanie - twierdzi zawodnik.
Źródło: ZPRP