Czwartkowe spotkanie od pierwszych minut było bardzo wyrównane. Na parkiecie roiło się od błędów. Obie drużyny grały przeciętnie, a sporo bramek padało po kontratakach. Żadna z ekip nie była w stanie zbudować sobie większej przewagi, a największa różnica dzieląca Warszawiankę i Real Astromal w pierwszej połowie wyniosła dwa gole.
[ad=rectangle]
Przyjezdni w ataku starali się grać cierpliwie i szeroko, dzięki czemu prym w akcjach ofensywnych wiedli skrzydłowi. Podopieczni Ryszarda Kmiecika do siatki rywali trafiali zarówno z lewej, jak i z prawej flanki. Po drugiej stronie parkietu główne role w ofensywie grali Kamil Kieloch oraz Paweł Kwiatkowski, których współpraca z Markiem Podobasem sprawiała przyjezdnym dużo problemów.
W 23. minucie wulgarne przyśpiewki płynące z trybun sprawiły, że delegat Leszek Sołodko przerwał mecz. Spotkanie po chwili zostało wznowione a przymusowa przerwa nie odmieniła obrazu gry. Na parkiecie wciąż dominowały niedokładność oraz roztargnienie, a trenerzy regularnie nagradzali swoich podopiecznych głośnymi poradami.
Drugą część spotkania Real Astromal otworzył znakomicie. Seria udanych akcji w obronie i ataku sprawiła, że już w 36. minucie goście prowadzili przy Piaseczyńskiej różnicą czterech trafień. Stołeczni szczypiorniści przebudzili się dopiero po przerwie na żądanie trenera Tomasza Porzezińskiego. Miejscowi odzyskali kontakt z rywalem, a mecz znów się wyrównał.
Obie drużyny spotkanie kończyły w osłabieniu. Najpierw czerwoną kartkę z wyniku gradacji kar ukarany został Szymon Płodowski, a chwilę później po brutalnym faulu na Pawle Kwiatkowskim z boiska wyleciał Krzysztof Misiaczyk. Gospodarze prowadzili już wówczas 25:24.
Finałowe akcenty meczu Warszawianka wygrała bezbłędnie. Miejscowi kontrolowali wynik, spokojnie punktując zmęczonego rywala. Ciężar zdobywania goli wzięli na swoje barki Kieloch oraz Łukasz Kolczyński, a kwestia dwóch punktów była przesądzona już trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem. Gospodarze po raz piąty z rzędu zwyciężyli na własnym parkiecie, Real Astromal doznał z kolei siódmej kolejnej ligowej porażki.
Warszawianka Warszawa - Real Astromal Leszno 31:27 (14:13)
Mimo wszystko gratulacje, bo bez wątpienia to niezły wyczyn, choć szkoda że Warmiaków zrzuciliśc Czytaj całość