Szmal bohaterem Lwów, dobra forma kadrowiczów

Pojedynek z Rhein-Neckar Lowen miał być dla Flensburga okazją do szybkiego rewanżu za spotkanie w Pucharze Niemiec, kiedy to Lwy wygrały jedną bramką. Gospodarze pod wodzą nowego trenera Pera Carlena mięli się odrodzić i wreszcie zdobyć cenne punkty.

Wojciech Jabłoński
Wojciech Jabłoński

Lwy rozpoczęły mecz z Mariuszem Jurasikiem oraz Karolem Bieleckim w wyjściowej siódemce. Drugi raz z rzędu na ławce zasiadł Grzegorz Tkaczyk, którego na środku rozegrania zastąpił Gudjon Valur Sigurdsson. Spotkanie od początku było toczone w bardzo szybkim tempie, jednak żadna z drużyn nie mogła wypracować wyraźnej przewagi. Skutecznością imponowali głównie Bielecki i Jurasik, którzy trafiali praktycznie z każdej pozycji. W 13. minucie słabiej spisującego się Henninga Fritza zastąpił w bramce Sławomir Szmal. Rewelacyjnie na lewym skrzydle prezentował się Uwe Genscheimer, którego trener Niemiec Heiner Brand obdarza coraz większym kredytem zaufania. Z drugiej strony bramkę Lwów z dziewiątego metra bombardował Oscar Carlen. Z biegiem czasu obie drużyny znacznie zacieśniły obronę, co spowodowało, że gra stała się nieco wolniejsza. Na niespełna trzy minuty przed końcem pierwszej części gry gospodarze wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Jednak szybka odpowiedź w postaci trafień Sigurdssona i Jurasika spowodowała, że pierwsza połowa zakończyła się remisem 19:19.

Druga część gry rozpoczęła się od dwóch dobrych interwencji Szmala oraz ósmego w tym meczu trafienia popularnego "Józka". W odpowiedzi gospodarze zdobyli trzy bramki z rzędu i po fantastycznej „wkrętce” Torga Johannsena na tablicy pojawił się wynik 22:20. Po słabszym okresie gry RNL szybko się otrząsnęło i po chwili ponownie był remis, a parę minut później po golu Patricka Groetzkiego goście wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Na 16. minut przed końcem spotkania trzecią dwuminutową karę otrzymał Oliver Roggisch, co automatycznie skutkowało czerwoną kartką dla Niemca. Powoli gra stawała się nerwowa, co powodowało niewymuszone błędy zawodników. Mnożyły się niecelne rzuty i podania. Dużo słabiej niż w pierwszej połowie prezentował się Bielecki, którego rzuty z dziewiątego metra bez większych problemów wyłapywał Dan Beutler. Przy stanie 28:28 fantastycznymi paradami popisał się Szmal, co mimo licznych kar dawało Lwom nadzieję na korzystny rezultat. Trafienie Andreja Klimovetsa wyprowadziło przyjezdnych na prowadzenie 30:29. Na 45 sekund przed końcem "Kasa" obronił rzut karny wykonywany przez Larsa Christiansena. Jednak prawdziwy dramat gospodarze przeżyli w ostatnich 3 sekundach spotkania. Po faulu w ataku Sigurdssona Flensburg wywalczył rzut karny. Naprzeciw Szmala stanął Thomas Mogensen. Polski bramkarz ponownie wyszedł z tego pojedynku zwycięsko, jednak był bezradny przy dobitce Carlena. Sędziowie, na początku nie jednogłośnie, orzekli jednak, że rzut został oddany już po końcowej syrenie i zwycięstwo Lwów stało się faktem. Znakomite spotkanie rozegrał Jurasik, który w sumie zdobył 11 goli. Grzegorz Tkaczyk praktycznie cały mecz ciężko pracował gównie w obronie i nie udało mu się zaliczyć żadnego trafienia.

Flensburg-Handewit:
Beutler, Meyer- Carlén 6, Mogensen 3, Svan Hansen 1, Jensen 1, Christiansen 9(6), Johannsen 3, Schneider, Heinl, Boesen 1, Muratovic 3

Rhein-Neckar Lowen:
Szmal, Fritz- Gensheimer 4, Roggisch, Bielecki 4, Tkaczyk, Schwarzer 2, Shelmenko, Filip 2 , Jurasik 11(1), Klimovets 1, Sigurdsson 5(1), Gensheimer 4, Roggish

W innym pojedynku HSV Hamburg rozbił TSV Minden 34:16. Sześc goli dla gospodarzy zdobył Marcin Lijewski, natomiast Krzysztof zapisał na swoim koncie cztery trafienia.

Na pozycji lidera umocnił się THW Kiel. Tym razem Zebry bez większych problemów pokonały przed własną publicznością Frisch Auf Göppingen 41:32. Najskuteczniejszym graczem okazał się szwedzki kołowy Marcus Ahlm, autor ośmiu trafień. Tym samym przewaga punktowa podopiecznych Alfreda Gislasona nad drugim Lemgo wzrosła do sześciu oczek. Na piąte miejsce awansował zespół Rhein-Neckar Lowen.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×