Tymoteusz Piątek jak zawsze dawał z siebie wszystko na boisku mimo, że jego występ stał pod znakiem zapytania. - Przed meczem w piątek byłem na prześwietleniu i wszystko było w porządku. Już po spotkaniu przeszedłem kolejne badania i wykazały one zapalenie przyczepu strzałkowego, przez co boli mnie pięta. W meczu z Zagłębiem zagrałem na środkach przeciwbólowych, ale wytrzymałem całe spotkanie. Myślę, że do kolejnych meczów będzie już lepiej - powiedział obrotowy Wybrzeża Gdańsk.
[ad=rectangle]
Czerwono-biało-niebiescy pokonali największego rywala do dziewiątek miejsca w lidze różnicą siedmiu bramek, a po drodze ich prowadzenie dochodziło nawet do rozmiarów dwucyfrowych. - Na pewno to jeden z lepszych meczów od czasu, jak przyszedłem do Gdańska. Wybrzeżu wyszedł też pierwszy mecz we Wrocławiu, czy też starcia z Górnikiem i z PGE Stalą Mielec. Teraz zagraliśmy całą drużyną. Każdy kto wszedł na boisko dał bardzo dużo - zauważył Tymoteusz Piątek.
Gdańszczanie nie mieli podczas całego spotkania ani jednego przestoju i lubinianie zdobyli maksymalnie dwie bramki z rzędu. - To był nasz główny cel na drugą połowę - wyjść na boisko i utrzymać przewagę, jaką mamy, a nawet ją powiększać - przyznał Piątek. - Założenia trenera spełniliśmy i nic nie można dodać. Koło zostało pokryte, a my pozwoliliśmy im rzucać z drugiej linii. Artur Chmieliński wyjął kilka ważnych piłek i rzuciliśmy kilka ważnych bramek z kontry. To był klucz do zwycięstwa - dodał.
Wybrzeże Gdańsk ma już za sobą trudne wyjazdy do Lubina i do Wrocławia. U siebie gdańszczanie wygrali jak dotąd oba mecze play-outów. Przed dwoma ostatnimi kolejkami mają więc oni wszystko w swoich rękach. - Czeka nas wyjazd do Wągrowca na trudny teren. Mecz ze Śląskiem to będzie już gra o wszystko - zakończył Tymoteusz Piątek.