Śląsk Wrocław z problemami w ataku

Ostatnie spotkanie Śląska Wrocław z Zagłębiem Lubin pokazało, jak wiele we wrocławskim zespole zależy od dyspozycji rozgrywających.

Początek spotkania nie zapowiadał późniejszych problemów wrocławian. Wojskowi postawili na agresywną obronę, przechwytywali piłki, a w kontrach nie mylił się Arkadiusz Miszka. Przed przerwą lubinianie znaleźli jednak sposób na wrocławską defensywę i za sprawą Olega Macharashviliego i Wojciecha Gumińskiego odrobili trzybramkową stratę.
[ad=rectangle]
Wrocławianom przystąpili do drugiej części z nowym zapasem sił, jednak nie mogli zamienić ich na bramki. W ciągu 18 minut zaledwie trzy razy skierowali umieścili piłkę w siatce, natomiast rywale wykorzystywali kapitalną postawę Patryka Małeckiego w bramce i budowali przewagę, wyprowadzając skuteczne kontrataki. - To zdarza nam się nie pierwszy raz. Jest taka kwestia, że w miarę mało gramy przez koło, a gdy już dostarczaliśmy tam piłkę, to brakowało skuteczności. Gra się wtedy zawęża, jest też mniej podań na skrzydła. Ułatwiało to grę nie tylko lubinianom, ale także poprzednim przeciwnikom - zauważył Piotr Przybecki, trener Śląska Wrocław.

Największym problemem okazał się brak skuteczności liderów drużyny ze stolicy Dolnego Śląska. Michał Adamuszek dobrze zaczął spotkanie, lecz z biegiem czasu Miedziowi skoncentrowali swoją uwagę na byłym graczu PGE Stali Mielec, nie dopuszczając go do pozycji rzutowych. Problem ze skutecznością miał też Maciej Ścigaj, który w poprzednich bojach należał do najlepszych strzelców Śląska. - W ostatnich dwóch spotkaniach Adamuszek i Ścigaj trafiali z drugiej linii. Jak nam się ich zabierze, to gra trochę się zawęża - zaznaczył trener Przybecki.

Źródło artykułu: