MKS Selgros Lublin był typowany nie tylko na faworyta półfinałowego starcia, ale też zgarnięcia pucharowego trofeum. Tak się jednak nie stanie, ponieważ na drodze zawodniczek z Koziego Grodu stanął Vistal Gdynia. Zwycięstwo z zespołem trener Sabiny Włodek ma także dodatkowy smaczek, bo obie ekipy rywalizowały nie tak dawno o złoto, które ostatecznie przypadło wielokrotnym mistrzyniom Polski.
[ad=rectangle]
Team Pawła Tetelewskiego nie potrzebował zbyt wiele czasu do zbudowania komfortowego dystansu. Kiedy wydawało się, że drużyna z Trójmiasta ma mecz pod kontrolą, przewaga zaczęła w ostatnim kwadransie pojedynku topnieć. Ostatecznie na inne rozstrzygnięcie niż wygrana srebrnych medalistek zabrakło czasu.
- W ostatnich meczach tak to bywa, że końcówki są emocjonujące i tym razem nie stało się inaczej. Dużo zdrowia nas takie spotkanie kosztują. Gdy mieliśmy siedem bramek zaliczki i mecz pod kontrolą, pojawiły się później nieprzemyślane decyzje, szybko oddane rzuty oraz błędy własne. Daliśmy się lubliniankom odrodzić - skomentował szkoleniowiec wicemistrzyń Polski.
Gdynianki wytrzymały nerwową końcówkę i cieszyły się z wejścia do kolejnego w tym sezonie finału. - Dobrze, że w końcówce Małgorzata Gapska odbiła rzut karny, a później ważną bramkę rzuciła Iwona Niedźwiedź. Jestem przekonany, że rok czy dwa moje podopieczne nie będą popełniać takich błędów. Tutaj jest taka różnica między naszą drużyną, a zespołem z Lublina, że ta młodość się gubi nieraz na boisku - dodał trener.
O pierwsze miejsce Vistal Gdynia zawalczy w niedzielę z KGHM Metraco Zagłębiem Lubin, które pokonało w półfinale SPR Pogoń Balticę Szczecin.