Małgorzata Boluk: KPR Jelenia Góra zakończył sezon na szóstym miejscu. To na pewno sukces dla klubu, bo ostatnio walczyłyście o utrzymanie.
Małgorzata Buklarewicz: Oczywiście, to sukces, bo udało nam się zagrać w tym sezonie o piąte miejsce, a przecież to dość dobre lokaty. Na pewno każdy w ciemno by przed rozpoczęciem rozgrywek wziął to miejsce. Po pierwszej części sezonu mieliśmy ochotę zagrać o takie cele. Pierwsza runda poszła nam znacznie lepiej niż druga, ale udało nam się spokojnie utrzymać w najlepszej ósemce. I jak to w systemie rozgrywek jest możliwe, później walczyłyśmy o jak najlepszą lokatę, bo wtedy liczą się mecze, które aktualnie rozgrywamy. Udało się nam pokonać Energę AZS Koszalin i znaleźć się w tym miejscu, w którym jesteśmy.
[ad=rectangle]
Szóste miejsce w lidze zajął także HSG Blomberg-Lippe. Nie jest tajemnicą, że spróbuje pani swoich sił w Bundeslidze. Skąd decyzja o przenosinach?
- Na pewno idę tam, żeby w dalszym ciągu się rozwijać i spróbować się gdzieś indziej. Jestem wychowanką jeleniogórskiego klubu i spędziłam całe życie w Jeleniej Górze. Teraz nadejdzie okazja do przetestowania się w innym kraju oraz w innej lidze. Będzie to dla mnie dużym sprawdzianem, ale mam nadzieję, że jakoś dam radę i pokażę się tam z jak najlepszej strony. Może uda mi dostać jakieś przynajmniej małe powołanie na szeroką kadrę? To moje marzenie!
Coś w tym jest, że dopiero wtedy, gdy zawodniczka opuści Jelenią Górę, zostaje tak naprawdę zauważona.
- Tak, to dość łatwo dostrzegalne. Gdy odeszły od nas Agnieszka Kocela, Karolina Konsur, Monika Maliczkiewicz dopiero wtedy dostały możliwość pokazania się w kadrze narodowej.
Wracając do Niemiec, chyba będzie się łatwiej zaaklimatyzować, bo gra tam także inna Polka?
- Katarzyna Duran na pewno będzie mi pomagać. Wiem, że teraz ma problemy zdrowotne i jest po zabiegu na kolano, ale ma wrócić na okres przygotowawczy. Jak pójdzie wszystko zgodnie z planem to na początku, jak nie to w połowie. Z językiem niemieckim jestem na razie na bakier, ale w komunikacji pomoże mi angielski. Oczywiście będę się tam uczyła języka niemieckiego i mam nadzieję, że szybko chwycę przynajmniej te sportowe zwroty. Wtedy będzie łatwiej się dogadać na treningach i porozmawiać bez problemów z trenerem.
O co będzie walczył HSG Blomberg-Lippe w następnym sezonie? Klub postawił już jakieś określone cele?
- Dużo zawodniczek w tym roku obchodzi z drużyny. Na razie mówią o środku ligowej stawki. Teraz są na szóstym miejscu, więc mierzą na pewno nie mniej niż w minionym sezonie.
Wyjazd zagranicę to z pewnością wyzwanie. Nie tylko w kwestiach sportowych, ale też innego rzędu. Nie będzie pani tęsknić za rodzinnym miastem?
- Na pewno będę tęsknić i bardzo chętnie wracać do Jeleniej Góry. Mam dwadzieścia sześć lat, więc to chyba czas wyjechać. To dla zawodniczki krok do przodu. Nie mówię oczywiście, że chcę uciekać z domu, bo jestem domatorem. Każdy mnie pyta, jak ja to wytrzymam (śmiech). W tym wieku, po dobrym sezonie, wydaje mi się, że to najlepszy moment, żeby spróbować się w końcu gdzieś indziej.
Kibice w Jeleniej Górze bardzo panią szanują. Chciałaby pani coś im przekazać na odchodne?
- Bardzo im dziękuję, że są przy nas przez tyle lat. Kibicują nam dobre i na złe, bo trzeba przyznać, że mieliśmy wzloty i upadki. Niech się nie boją, pewnie wrócę do Jeleniej Góry! Także niech tak długo za mną nie płaczą, albo... niech długo za mną płaczą, wrócę jeszcze lepsza i będę jeszcze bardziej pomagać jeleniogórskiej drużynie! (śmiech)