Podopieczni trenera Piotra Przybeckiego na parkiet pierwszoligowca z Legnicy jechali w roli faworyta. W środku tygodnia wrocławska drużyna uciekła spod topora wygrywając wyjazdowe spotkanie w Gdańsku, w sobotę zaś miała wykonać kolejny krok w kierunku utrzymania w PGNiG Superlidze. Długo nic jednak nie wskazywało na to, by Śląsk miał zwyciężyć w Legnicy.
[ad=rectangle]
Jeszcze niespełna kwadrans przed końcem meczu Siódemka Miedź prowadziła bowiem aż 23:19. Wrocławska ekipa była wtedy pod ścianą, ale z trudnej sytuacji wyszła obronną ręką. Sześć zdobytych pod rząd bramek pozwoliło ekipie trenera Przybeckiego przejąć inicjatywę i ostatecznie wygrać 28:26.
Po końcowym gwizdku zawodnicy Śląska nie byli jednak zadowoleni ze swojej postawy. - Wydawało nam się, że będzie łatwiej, bo to na pewno siedzi w głowach kiedy gra się baraże z zespołem, który występuje w niższej lidze. Srogo się pomyliliśmy, bo zagraliśmy powiedzmy sobie szczerze słabo - ocenia na łamach oficjalnej strony klubu Arkadiusz Miszka.
Doświadczony skrzydłowy był w sobotnim spotkaniu najlepszym strzelcem Ślaska, zawody kończąc z 8 trafieniami na swym koncie. 34-latek nie chciał szukać usprawiedliwień dla słabszej gry swojej drużyny.
- Nie możemy się zasłaniać tym, że jeszcze trzymało nas zmęczenie po podróży z Gdańska. Zagraliśmy słabo, nie graliśmy tak jak w Gdańsku - stwierdza, dodając: - Ja w swoim imieniu i całej drużyny mogę obiecać, że u nas będzie to wyglądało inaczej. Gramy na swoim parkiecie, przy swoich kibicach, na których obecność bardzo liczymy!
Rewanżowe spotkanie Śląsk z Miedzią rozegrane zostanie w środę 27 maja o godz. 16:30.
Źródło: wks-slask-wroclaw.com