Wojciech Trojanowski: Nie możemy zwiesić głów, usiąść i biadolić

Skrzydłowy Gwardii Opole podkreślił, że jego zdaniem zawirowania finansowe w klubie nie mają wielkiego wpływu na przebieg przygotowań do nowego sezonu.

Informacja o zaległych wypłatach dla zawodników opolskiej ekipy, która ukazała się w mediach około połowy lipca, czyli na początku okresu przygotowawczego Gwardii, miała prawo zasiać niepokój wśród jej kibiców. Od paru lat w Opolu tworzony jest bowiem projekt drużyny, która ma zagościć w PGNiG Superlidze na dłużej niż rok. Co więcej, przed startem sezonu 2015/2016 opolanie dokonali kilku interesujących transferów, a ich prezes Janusz Maksym na każdym kroku podkreśla, że celem klubu jest awans do pierwszej "ósemki". 
[ad=rectangle]
- Myślę, że każdy jakoś na swój sposób przeżywa sytuację związaną z finansami, jednak na treningach nie widać, by ktoś o tym myślał. Każdy podchodzi do nich w pełni zaangażowany, a od klubu mamy zapewnienie, że wszystko będzie w porządku. W różnych dziedzinach zdarzają się chwile, w których może zabraknąć pieniędzy. Ważne jednak, by udało się to rozwiązać. Nie zawsze jest idealnie, ale nie możemy z tego powodu zwiesić głów, usiąść i biadolić. Robimy wszystko, by trenować na sto procent, bo gra w ekstraklasie jest dla nas okazją na pokazanie się. Jeżeli teraz byśmy odpuścili treningi bądź sparingi, to wiadomo, że nie przygotowalibyśmy się odpowiednio do sezonu. A w takim wypadku na pewno trudno by było się utrzymać i nawiązać walkę z drużynami, z którymi mamy bezpośrednio rywalizować o swój cel - wytłumaczył Wojciech Trojanowski.

Jak już wcześniej była mowa, nowymi nabytkami gwardzistów zostali czterej rozgrywający: Nikola Kedzo, Ivan Milas, Antoni Łangowski oraz Karol Cichocki, obrotowy Mindaugas Tarcijonas oraz bramkarz Emir Taletović, awaryjnie sprowadzony w miejsce zakontraktowanego wcześniej Sebastiana Suchowicza. Mimo że od początku przygotowań trener Gwardii Rafał Kuptel miał do dyspozycji większość szczypiornistów, nie wszystkim zawodnikom udało się uniknąć urazów. Kontuzje wykluczyły na pewien czas z treningów między innymi Kamila Mokrzkiego czy Nenada Zeljica. 28-letni skrzydłowy podkreślił bez cienia wątpliwości, że do osiągnięcia pełni formy jego zespołowi jeszcze trochę brakuje.

- Na pewno czynimy postępy, bo gołym okiem widać, że rozumiemy się coraz lepiej. Przy nowych zawodnikach potrzeba natomiast nieco czasu, by zacząć wzajemnie się rozumieć i grać ze sobą w ciemno. Trzeba się dowiedzieć, kto gdzie biega na boisku, jak się porusza, jak nabiega. Na pewno z meczu na mecz będzie coraz lepiej - zakończył optymistycznie Trojanowski.

Źródło artykułu: