Niewyobrażalną dyskusję wywołał wynik, jaki padł w Szczecinie. Miejscowa Pogoń na inaugurację sezonu 2015/2016 zremisowała z potentatem polskiego i już europejskiego handballu 27:27 (13:15). Michal Bruna w wywiadzie udzielonym "na gorąco" przyznał, że drużyna liczyła na dobry wynik, ale remisu nikt się nie spodziewał.
[ad=rectangle]
- Przeciwko Vive zawsze gra się tak, żeby mecz skończył się dobrym wynikiem. Jasne, że myśleliśmy o spotkaniu, które rozegraliśmy rok temu, ale przypuszczaliśmy, że zechcą na nas "usiąść", bo nie będą chcieli dopuścić do podobnych wydarzeń. W tym sezonie udało się jednak urwać "oczko". Jest naprawdę ok - skomentował środkowy rozgrywający szczecinian.
Pierwsza połowa meczu przebiegała po myśli gości z Kielc. Wysokie prowadzenie 4-5 bramkami dawały względny spokój. Całe "zło" zaczęło się już 28. minucie. Z 10:15 zrobiło się 13:15. Po zmianie stron warunki dyktowała Pogoń i... Edin Tatar. - Graliśmy bardzo dobrze taktycznie. Byliśmy mocno skoncentrowani. Bardzo pomógł nam bramkarz - dodał "Brunek".
Dużo dobrego wniosła cała defensywa szczecinian, z czym Vive sobie nie radziło. W 12 minut Bośniak piłkę z siatki wyjmował raptem dwa razy! - Musimy wspomnieć o tym, że Vive było bardzo osłabione, bo brakowało im dwóch środkowych. W takiej drużynie też to jest problem. My jesteśmy bardzo zadowoleni. Uważam, że przy naszym obecnym składzie jest to znakomity wstęp do sezonu. Zobaczymy jak będzie dalej - skwitował na koniec Czech.