Ryszard Skutnik: Robimy wszystko, by wystartować jak najlepiej

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Górnik Zabrze będzie pierwszym rywalem szczypiornistów KS Azotów Puławy w sezonie 2015/16. Ryszard Skutnik, trener brązowych medalistów minionych rozgrywek liczy, że jego drużyna stanie na wysokości zadania w niedzielnym spotkaniu.

Sporo działo się w puławskim klubie w trakcie letniej przerwy w rozgrywkach. Z zespołu odeszło aż dziewięciu zawodników, miejsce których zajęli m.in. Michał Kubisztal, Robert Orzechowski, Patryk Kuchczyński oraz czeski obrotowy Leos Petrovsky. Zważając na transfery, jakich dokonało szefostwo klubu, oczekiwania kibiców przed startem sezonu 2015/16 są dość duże.

Trener Ryszard Skutnik przyznaje, że jego drużyna solidnie przepracowała okres przygotowawczy, w którym rozegrała aż 11 meczów. - Wszystko przebiegło prawie zgodnie z planem. Nie było jakiś większych problemów. Zawodnicy w miarę wytrzymali te obciążenia, które były dawkowane. Nie było też większych kontuzji - mówi Skutnik.

Doświadczony trener liczy, że jego drużyna rozgrywki ligowe rozpocznie udanie. W minionym roku Azoty na starcie zmagań zanotowały spory falstart, za co posadą zapłacił Dragan Marković. Skutnik nie chce popełnić jego błędów. - Robimy wszystko pod tym kątem żeby wystartować jak najlepiej, bo w rozgrywkach ligowych początek jest najważniejszy. Mamy teraz dwa mecze u siebie - Górnik i Śląsk. Myślę, że to będzie taka weryfikacja tego okresu przygotowawczego - stwierdza.

Ekipa z Lubelszczyzny swojego niedzielnego rywala zna bardzo dobrze i w ostatnich sezonach prowadziła z nim zacięte boje. W Górniku przed startem sezonu doszło jednak do wielu zmian kadrowych, lecz mimo tego Skutnik nie lekceważy rywali.

- Widzieliśmy ich na turnieju w Kaliszu, mniej więcej tych graczy zna się od kilku sezonów. Na pewno jest to waleczna drużyna, ci zawodnicy umieją grać w piłkę ręczną i trzeba ich traktować bardzo poważnie - dodaje. Początek niedzielnego meczu o godz. 18:00.

Źródło: azoty-pulawy.pl 

Źródło artykułu:
Komentarze (0)