Katarzyna Joszczuk nie jest już zawodniczką Startu

Wychowanka warszawskiej Woli przyszła do elbląskiego Startu w czerwcu 2007 roku z Słupi Słupsk, podpisując kontrakt na trzy lata. We wrześniu ubiegłego roku doznała kontuzji kolana.

Łukasz Stradomski
Łukasz Stradomski

Przygodę z piłką ręczną Katarzyna Joszczuk zaczęła w UKS Wola, następnie trenowała w Ochocie Warszawa. W 2005 roku zaczęła studia na gdańskiej AWFiS, a także przeniosła się do pierwszoligowej wówczas Słupi Słupsk. Po dwóch latach spędzonych na zapleczu ekstraklasy i wywalczeniu awansu z zespołem Słupi, odeszła w czerwcu 2007 roku do elbląskiego Startu. - Wybrałam klub, w którym mogłam grać, a nie siedzieć na ławce. Chciałam się rozwijać, w tamtym czasie to dla mnie było najważniejsze - przedstawia Katarzyna Joszczuk.

Obdarzona dobrymi warunkami fizycznymi i silnym rzutem zawodniczka stanowiła znaczne wzmocnienie dla ekipy Andrzeja Drużkowskiego.Była czołową postacią szczególnie linii obrony. We wrześniu zeszłego roku złapała kontuzje kolana. -Doznałam kontuzji, dokładnie zapalenie kaletki maziowej w lewym kolanie - mówi popularna Joszka. Klub miał zapewnić zawodniczce opiekę lekarską oraz koszty leczenia.
- Według mnie działacze nie wywiązali się z kontraktu, w którym miałam zapewnioną opiekę lekarska. Leczenie musiałam prowadzić na własna rękę. Klubowy lekarz zdiagnozował, że staw jest wyleczony ja natomiast odczuwałam ból. Pojechałam do rodzinnej Warszawy, tam skontaktowałam się z lekarzem specjalistą, który powiedział ze uraz nie jest wyleczone i konieczne są dalsze czynności. Również nie wykluczał operacji. Po serii zastrzyków oraz przebytej rehabilitacji kolano zostało wyleczone - opisuje Katarzyna Joszczuk.

17 grudnia 2008 roku doszło do rozwiązania umowy za porozumieniem stron. - Moja rezygnacja była uzasadniona. Leczenie musiałam prowadzić sama, działacze klubu się tym kompletnie nie interesowali twierdząc, że zrobili wszystko. Według lekarza drużyny kontuzja była wyleczona. Nie poczuwali się do winy nawet, gdy przywoziłam badania USG, klub uważał, że ma racje, lecz wszystkie opisy choroby były przeciwne do ich twierdzenia. Żadna zawodniczka nie jest godna takiego traktowania, mimo to rozstaliśmy się za porozumieniem stron - dodaje rozżalony Kasia.

Była zawodniczka EKS-u obecnie mieszka w Warszawie i przygotowuje się do obrony pracy dyplomowej. Po rozwiązaniu kontraktu i wyleczonej kontuzji zawodniczka nie chętnie mówi o powrocie do wyczynowego grania. -Może odpowiedź zostawię dla siebie - kończy Katarzyna Joszczuk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×