Rafał Stachera: Zagraliśmy dla Tomka

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W spotkaniu II kolejki PGNiG Superligi Górnik Zabrze na własnym parkiecie w słabym stylu uległ Chrobremu Głogów. Zabrzanie długimi momentami wyglądali na mocno zagubionych na parkiecie.

W pomeczowym komentarzu zadowolenia ze stylu, w jakim odniesione zostało zwycięstwo, nie krył bramkarz gości, Rafał Stachera. Filar głogowskiej ekipy niewątpliwie miał powody do radości i nie chodziło tylko o zdobyte na wyjeździe dwa punkty, ale o budzący nadzieje na dobry sezon, prezentowany poziom sportowy. - Zagraliśmy w środę ładne zawody, z wyjątkiem kilku minut w drugiej połowie, kiedy mieliśmy słabszy moment. Wynikał on jednak z tego, że na dwuminutowe kary zostało odesłanych aż trzech naszych zawodników. Zabrzanie złapali wiatr w żagle i doszli nas na trzy bramki. Mogłoby to zupełnie inaczej wyglądać, gdybyśmy grali w pełnym składzie, bądź z jednym wykluczeniem. Postawiliśmy sobie za cel walczyć od pierwszej do ostatniej minuty i można było zauważyć, że ten plan konsekwentnie realizowaliśmy. Pokazaliśmy serce, walkę, charakter i dzięki temu wygraliśmy na ciężkim zabrzańskim terenie - podsumował golkiper z Głogowa.

W środowym pojedynku nie zabrakło emocji, w tym również tych kierowanych do arbitrów. W pewnym momencie w polu po stronie Chrobrego grało zaledwie trzech zawodników. W trakcie sportowych zmagań gościom trudno było się pogodzić z takim stanem rzeczy. Nerwy opadły jednak po spotkaniu i co do postawy sędziów nie było już wątpliwości. - W gorszym położeniu byliśmy w sobotnim meczu, kiedy to dostaliśmy trzykrotnie po dwie kary dwuminutowe w jednym czasie. W tamtym spotkaniu było zdecydowanie więcej niejasnych dla nas sytuacji. Myślę, że tym razem na spokojnie analizując  nie możemy mieć uwag do pracy sędziów - wyjaśnił Stachera.

Od kilku sezonów Rafał Stachera jest numerem jeden w głogowskiej bramce. W Zabrzu jednak świetną zmianę dał Michał Kapela. Czy silna bramka może stać się punktem rozpoznawczym Chrobrego? Wydaje się, że obaj golkiperzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, a ich rywalizacja, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, może przynieść wiele korzyści całej drużynie. - Chwała Michałowi za to, że wyszedł na boisko i obronił kilka ważnych piłek w trudnym momencie. Ja z kolei wcześniej wpuściłem kilka bramek z rzędu. Być może w kolejnym meczu będzie tak, że to Michał będzie w wyjściowej siódemce, a ja wejdę w końcówce i wybronię jakieś ważne sytuacje? Nie ma między nami chorej rywalizacji, ale to jest bardzo motywujące, kiedy koledze dobrze idzie. Tym bardziej, że są między nami pozytywne relacje, dogadujemy się, lubimy, świetnie układa nam się współpraca. I to jest najważniejsze w naszym fachu - powiedział bramkarz.

Chrobry w Zabrzu wystąpił bez poważnie kontuzjowanego Tomasza Rosińskiego. Zawodnik, który miał być filarem głogowskiej siódemki w bieżącym sezonie ma szansę zostać największym pechowcem. Tak poważna i przykra kontuzja nie przeszła bez echa w całym zespole. - Kontuzja Tomka najbardziej wpłynęła na nas podczas meczu w Opolu, co było wyraźnie widać w drugiej połowie. Po spotkaniu było też wiele emocji, bo z jednej strony wywalczyliśmy remis, a z drugiej pojawiła się przykra informacja o urazie kolegi. Tomek już po zejściu z parkietu wiedział, że uszkodzenie kolana jest poważne, bo zawodnik to po prostu czuje. Diagnoza potwierdziła najgorsze przypuszczenia. Staraliśmy się zapomnieć, że zabrakło nam na boisku ważnego gracza. W Zabrzu jednak zagraliśmy dla Tomka i to jemu dedykujemy zwycięstwo. Tomek, wracaj szybko do zdrowia! - zakończył Stachera.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)