Fani głogowskiego szczypiorniaka w sobotnie popołudnie szczelnie wypełnili trybuny hali im. Ryszarda Matuszka z utęsknieniem czekając na pierwsze na własnym parkiecie ligowe spotkanie w wykonaniu swoich ulubieńców. Po remisowym niedosycie w Opolu i jakże cenne wygranej w Zabrzu Chrobry do meczu ze szczecińską Pogonią przystępował z wielkim optymizmem. Kto liczył na sporą dawkę emocji nie zawiódł się, bowiem tych tego dnia było ich aż nadto.
Przedmeczową prezentację drużyn uświetniła orkiestra Huty Miedzi Głogów, na którą gospodarze wybiegli w koszulkach z numerem 24 i napisem "ROSA jesteśmy z Tobą!" z dedykacją dla Tomasza Rosińskiego, który doznał bardzo poważnej kontuzji zerwania więzadeł i nie zagra przez większą część sezonu.
Wynik meczu otworzył Adam Babicz, a goście odpowiedzieli dwoma trafieniami Pawła Krupy i Łukasza Gieraka (3 min.1:2). Owy rezultat utrzymywał się na tablicy świetlnej przez kolejne 10 minut, kiedy to żadna z drużyn nie potrafiła znaleźć drogi do bramki rywali. Rzut karny Pogoni obronił Michał Kapela, a po przeciwnej stronie spudłował Marek Świtała. Dopiero w 13. minucie niemoc rzutową przełamał Bartosz Jurecki właśnie z linii siedmiu metrów. Edin Tatar co prawda obronił rzut obrotowego, jednak w dobitce już był bez szans.
Kolejne minuty to gra bramka za bramkę, których nomen omen tego dnia w Głogowie było jak na lekarstwo. W 20. minucie po trafieniu Kamila Sadowskiego miejscowi wyszli na dwubramkowe prowadzenie, jednak niedługo mogli się nim nacieszyć, gdyż szczecinianie błyskawicznie znów doprowadzili do wyrównania. Tuż przed przerwą bramką popisał się Babicz, co pozwoliło podopiecznym Piotra Zembrzuskiego do szatni zejść z minimalnym prowadzeniem (30 min. - 7:6).
Drugą odsłonę znacznie lepiej rozpoczęli szczypiorniści Pogoni, którzy w ciągu pięciu minut pokonali bramkarza Chrobrego aż 4 razy, dzięki czemu odskoczyli na trzy "oczka", osiągając najwyższe prowadzenie. Gospodarze jednak nie zamierzali składać broni, co było zapowiedzią niesamowitych emocji w końcówce. Jeszcze na kwadrans przed zakończeniem potyczki tablica zegarowa wskazywała ponownie remis 12:12 i od tamtej pory żadna z drużyn nie uzyskała większej przewagi niż jedno trafienie.
Emocje wzrastały z minuty na minutę, raz bliżej handball'owego nieba byli przyjezdni, a za chwilę szala odwracała się na stronę gospodarzy. Zwycięską jak się potem okazało bramkę dla Pogoni zdobył Gierak, ale ostatnie słowo należało do Chrobrego, który miał niecałe 60 sekund na skonstruowanie akcji na wyrównanie. Jednak głogowianie nie znaleźli już recepty na pokonanie bramkarza gości i to euforia wybuchła w szeregach przyjezdnych, którzy z Głogowa wywieźli jakże cenne dwa punkty.
Obie drużyny tego dnia zaprezentowały niezwykłą wolę walki i determinację, a na pierwszy plan wysuwała się świetna praca obu zespołów w defensywie. Warto podkreślić, iż kapitalne zawody w między słupkami bramki Pogoni rozegrał golkiper z Bośni i Hercegowiny, któremu w dużej mierze przyjezdni zawdzięczają odniesiony na Dolnym Śląsku sukces.
Chrobry Głogów - Pogoń Szczecin 19:20 (7:6)
Chrobry: Stachera, Kapela - Miszka 2, Płócienniczak 2, Świtała 3, Sadowski 2, Bąk 1, Babicz 4, Tylutki 1, Kandora, Kubała, Jurecki 4.
Pogoń: Kryński, Tatar, Kowalski - Grzegorek, Bruna, Walczak 6, Zając, Gierak 5, Krupa 2, Krysiak, Biernacki, Jedziniak, Zaremba 2, Kniazeu 5, Fedeńczak.
Kary:
Chrobry - 14 min. (Kandora, Płócienniczak po 4 min., Świtała, Jurecki, Babicz - po 2 min. ); Pogoń - 14 min. ( Fedeńczak – 4 min., Walczak, Gierak, Bruna, Kniazeu, Biernacki - 2 min.).
Sędziowie: Artur Jędrycha (Dąbrowa Górnicza), Marcin Pytlik (Siemianowice Śląskie).
Widzów: 1 300 (w tym kilkuosobowa grupa ze Szczecina).
Sabina Szydłowska z Głogowa