Piętnaście bramek zaliczki po meczu "na wyjeździe" mają szczypiorniści Górnik Zabrze w rywalizacji z PGU-Kartina TV Tyraspol w ramach I rundy Pucharu EHF. Po sobotniej batalii trener mołdawskiego rywala Trójkolorowych nie ukrywał, że losy rywalizacji są przesądzone i nie wiąże wielkich nadziei z meczem rewanżowym.
- Po raz pierwszy graliśmy z drużyną z Polski. Mamy świadomość, że wasza liga jest bardzo silna i szykowaliśmy się na ciężką przeprawę. Niestety zagraliśmy słabo, straciliśmy bardzo dużo bramek. Losy rywalizacji są już przesądzone, ale w rewanżu chcemy powalczyć o dobry wynik - zapewnia Anatolii Covalciuć, trener PGU-Kartina.
Mołdawianie przyjechali na Śląsk mocno okrojeni kadrowo. Optymalnej kadry skompletować szkoleniowcowi tyraspolan nie udało się z powodu... braku wiz. - Mieliśmy spore problemy z wyrobieniem wiz dla kilku kluczowych zawodników, przez co nie mogliśmy przyjechać w najsilniejszym zestawieniu. Trudno mi jednak powiedzieć czy grając pełną kadrą nawiązalibyśmy walkę z Górnikiem - przyznaje trener mołdawskiej ekipy.
W wyniku porozumienia obu klubów zarówno pierwsze spotkanie, które powinno być rozgrywane w Mołdawii, jak i rewanż - odbywają się w Zabrzu. Wpływ na tę decyzję miała trudna sytuacja polityczna panująca w autonomicznym regionie Tyraspolu.
Rewanżowe spotkanie Górnika Zabrze z PGU-Kartina odbędzie się w niedzielne popołudnie w hali przy Wolności. - Dla nas każdy mecz jest bardzo ciekawą lekcją. Graliśmy już w europejskich pucharach, stawialiśmy czoła kilku drużynom. W Polsce jesteśmy po raz pierwszy i na pewno wywieziemy stąd bagaż cennych doświadczeń - puentuje szkoleniowiec drużyny z Nadniestrza.
[b]#dziejesiewsporcie: albańscy kibice rozbawili Ronaldo
[/b]