Chrobry Głogów mimo obiecującego początku spotkania nie poradził sobie z zespołem Vive Tauronu Kielce. Goście przegrali różnicą dziesięciu trafień, a o tak wysokiej porażce zdecydował przestój w końcówce pierwszej i na początku drugiej połowy. Wtedy też kielczanie ze stanu 14:10 wyszli na prowadzenie 22:10 i niemal wszystko było już rozstrzygnięte. Głogowianom co prawda udało się ponownie odnaleźć swój rytm, ale było już za późno by zmniejszyć przewagę mistrzów Polski.
- Ciężko po takim meczu coś powiedzieć. Przegraliśmy dziesięcioma bramkami, ale myślę, że po raz kolejny pokazaliśmy charakter, serce i wolę walki. Niestety na naszego rywala to trochę za mało - powiedział obrotowy, Bartosz Jurecki.
Co zdecydowało o wysokiej przegranej Chrobrego? - Popełniliśmy za dużo prostych błędów pod koniec pierwszej połowy. Wcześniej cały czas wynik oscylował wokół trzech, czterech bramek dla Vive, ale trzy głupie błędy z naszej strony i rywale nam uciekli na siedem trafień. W drugiej połowie znowu nasze błędy i już dwanaście bramek straty. Potem nasza gra wyglądała lepiej, składniej, trzymaliśmy się swoich zagrywek i to przynosiło efekty. Drużyna kielecka wygrała zasłużenie, nie można powiedzieć, że nie mamy się czego wstydzić, bo przegraliśmy dziesięcioma bramkami, ale myślę, że zaprezentowaliśmy się z dobrej strony - analizował zawodnik.
Kołowy na boisku w Kielcach miał okazję spotkać się ze swoim młodszym bratem, Michałem. - Fajnie było przeciwko sobie zagrać, nie było żadnych zgrzytów między nami. Każdy walczył o zwycięstwo dla swojej drużyny. To nie jest pierwszy raz, spotkaliśmy się już w Bundeslidze w przeciwnych zespołach. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało, a jemu i całej drużynie z Kielc życzę powodzenia w Lidze Mistrzów - powiedział straszy z braci.