Teoretycznie mecze w drugiej rundzie Pucharu Polski piłkarzy ręcznych nie powinny dostarczać emocji, ponieważ zespoły z Orlen Superligi walczą wówczas z rywalem z niższej klasy rozgrywkowej, ale nic bardziej mylnego.
To czas dla niżej notowanych zespołów, które wybiegają wtedy na parkiet bez żadnej presji i też chcą pokazać, że potrafią grać dobry handball. Idealnym przykładem jest E.LINK Gwardia Koszalin, która na co dzień występuje w Lidze Centralnej i po dziewięciu seriach gier zajmuje czwarte miejsce.
Ekipa z Pomorza Zachodniego podejmowała aktualnie dziewiąty zespół Orlen Superligi - Energa MMTS Kwidzyn. Drużyna gości rozpoczęła mecz od szybkiego trzy do zera, ale później rywalizacja nabrała rumieńców i trzymała w napięciu do ostatniego gwizdka sędziów.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
W tym środowym starciu wynik najczęściej oscylował wokół remisu. W szeregach gospodarzy prym w ataku wiódł Bartosz Laska, a po drugiej stronie boiska wyróżniał się Leon Łazarczyk, któremu nie zadrżała ręka nawet w niesamowicie emocjonującej końcówce spotkania.
Na dwie minuty przed końcem tablica wyników wskazywała kolejny remis i zrobiło się naprawdę gorąco (27:27 w 58'), jednak na ostatniej prostej więcej zimnej krwi zachowała ekipa Bartłomieja Jaszki, z Leonem Łazarczykiem na czele, który zdobył dwie bramki z rzędu i zapewnił kwidzynianom awans.
- Gratuluję gospodarzom wysoko postawionej poprzeczki. Musieliśmy się męczyć praktycznie do samego końca, żeby wywalczyć zwycięstwo. Z tyłu głowy spodziewałem się, że zespół z Koszalina postawi ciężkie warunki, bo oglądałem ich wcześniejsze mecze i są mocni fizycznie. Do tego swoboda, próbowanie różnych zagrywek, gra bez presji. Czasem trochę brakowało mi stuprocentowej koncentracji u moich zawodników - ocenił spotkanie szkoleniowiec Bartłomiej Jaszka.
E.LINK Gwardia Koszalin - Energa MMTS Kwidzyn 27:29 (14:14)
Najwięcej bramek: dla E.LINK Gwardia Koszalin - Bartosz Laska 7, Maciej Fabianowicz i Ali Mehdizadeh 4; dla Energa MMTS Kwidzyn - Leon Łazarczyk 6, Michał Potoczny i Konrad Pilitowski 4.