Pogoń Szczecin zadebiutowała na arenie europejskiej i debiut ten wypadł całkiem przyzwoicie. Zupełnie inaczej wyglądała gra siódemki z zachodniopomorskiego w porównaniu do ich ostatnich ligowych potyczek. - Tak, rzeczywiście wychodzimy z kryzysu fizycznego. To było przeciwko Węgrom widać. Zabrakło nam tego w końcówce obu połówek. Mój błąd i biorę to całkowicie na siebie - ocenił po meczu przeciwko Csurgoi KK trener Rafał Biały.
Najwięcej krwi Granatowo-Bordowym napsuł w tamtym spotkaniu lewy rozgrywający Rudolf Faluvegi. Zawodnik ten w styczniu skończył raptem 21 lat, ale widać było, że "ma papiery na grę". - W pierwszej połowie rzucił bodajże 6 bramek. Rzeczywiście jest to zawodnik, którego musimy wziąć pod uwagę. Zagrał, nie wiem czy mecz życia, ale na pewno zaprezentował się bardzo dobrze. Poświęcimy mu więcej czasu przy analizie wideo - przyznał szkoleniowiec.
Trener Biały w rozmowie z portalem WP SportoweFakty podkreślał, że bardzo ważną rolę odegrał bramkarz Edin Tatar. Na niego liczy też w rewanżu. - W pierwszej części węgierski bramkarz odbił 9 piłek. My odbiliśmy 2, stąd ten wynik na koniec. Doszły do tego dwa głupie błędy w końcówce i do przerwy przegrywaliśmy 18:13. Trudno było gonić. Niemniej cieszę się, że się podnieśliśmy. Jeżeli Edin podtrzyma formę i potwierdzi to w drugim spotkaniu, może nam dać zwycięstwo - dodał.
Do spotkania rewanżowego dojdzie już 17 października. Siódemka z Grodu Gryfa będzie musiała odrobić trzy bramki straty. Każdy inny wynik eliminuje ją z dalszej rywalizacji w pucharze EHF.