Jak pisaliśmy wczoraj uraz, którego Krzysztof Lijewski doznał w meczu z Azotami Puławy to naciągnięcie mięśnia przywodziciela uda. Gracz w 20. minucie spotkania, po oddaniu rzutu, upadł na parkiet i po dłuższej chwili opuścił go z grymasem bólu na twarzy. Rozgrywający przeszedł już szczegółowe badania w klinice w Bieruniu, które potwierdziły wstępną diagnozę.
- U zawodnika doszło do naciągnięcia mięśnia przywodziciela uda. W takim przypadku przerwa potrwa ok. 2-3 tygodnie. Wykonany został rezonans magnetyczny, który wykazał ten uraz. Nie jest to groźna rzecz, niemniej jednak ok. 10-14 dni potrwa gojenie tkanek. Potem będzie można rozpocząć trening, w pełnym obciążeniu po ok 2-3 tygodniach - poinformował na łamach oficjalnej strony Vive Tauronu, lekarz klubowy, dr Marcin Baliński.
Taka przerwa w grze oznacza, że zawodnik nie wystąpi w najbliższym spotkaniu Ligi Mistrzów z macedońskim Vardarem Skopje, ani nie pomoże swojej drużynie w meczu na szczycie polskiej ligi przeciwko Orlen Wiśle Płock.
15 milionów za Jodłowca? "Nie ma co szaleć..."
{"id":"","title":""}
2. we wstępie piszecie o naderwaniu, następnie o "naDciągnięciu" (ała, moje oczy)... zdecydujcie się...