Marlena Lesik po raz pierwszy przeciw Ruchowi. "Byłam strasznie nerwowa"

- Jestem wychowanką tego zespołu. Ciężko było mi grać po drugiej stronie barykady - przyznała rozgrywająca Olimpii-Beskidu Nowy Sącz. Lesik latem przeniosła się do Małopolski z Chorzowa.

Co prawda obie drużyny grały między sobą sparingi w okresie przygotowawczym, ale mecz o punkty to zupełnie inna bajka. - Jestem wychowanką Ruchu Chorzów. Ciężko było mi grać po drugiej stronie barykady - byłam strasznie nerwowa. W końcu w Ruchu są moje koleżanki, które znam od lat. Mam nadzieję, że zaczną wygrywać i życzę im tego z całego serca. Tym razem to my byłyśmy lepsze - powiedziała Marlena Lesik.

Olimpia-Beskid potrzebowała punktów, niczym tlenu. Szczególnie po zaskakującej porażce z beniaminkiem. - Przegrałyśmy w Kościerzynie. Tam grałyśmy praktycznie tylko przez ostanie 15 minut. Tym razem było zupełnie inaczej i mogłyśmy cieszyć się z wygranej - podkreśliła Lesik.

Zwycięstwo sądeczanek ani przez chwilę nie było zagrożone. Do przerwy było 14:9, a w drugiej połowie przewaga wzrosła nawet do 8 goli. Wydawało się, że jest już po meczu, ale żeby tradycji stało się zadość, podopieczne Lucyny Zygmunt złapały małą zadyszkę. - Prowadziłyśmy ośmioma, potem zeszłyśmy do czterech, by znów powiększyć przewagę do sześciu bramek. W takich rozmiarach ostatecznie zwyciężyłyśmy - dodała 28-letnia szczypiornistka.

Również na komplet punktów liczą zawodniczki z Nowego Sącza w kontekście następnego meczu z KRP-em Jelenia Góra. - Mam nadzieję, że pojedziemy tam, będziemy walczyć przez całe 60 minut i przywieziemy punkty - zakończyła z nadzieją w głosie Marlena Lesik.

Źródło artykułu: