Piotr Przybecki: Zawodnicy jadą ostatkami sił
Trudy sezonu powoli dają się we znaki szczypiornistom Śląska Wrocław. Trener Przybecki niemal przez całe rozgrywki ma do dyspozycji 10-11 zawodników na odpowiednim poziomie.
Kadra Wojskowych od początku sezonu jest bardzo szczupła, ale sytuację utrudniły jeszcze niedawne kontuzje Jakuba Łucaka i Łukasza Białaszka. W przypadku pierwszego z nich wciąż nie jest znany termin powrotu do gry. Nieobecność Łucaka, jednego z liderów zespołu, ma przełożenie na styl gry wrocławian. Śląsk musi liczyć na skuteczność drugiej linii i bramki z koła Igora Żabicia, tegorocznej rewelacji ligi.
- Na Kubę trzeba chuchać i dmuchać. Stracił cały poprzedni sezon i taka prawda, ze to kolano się odezwało. Trzeba go wyciągnąć z treningu, dać mu chwilę na rehabilitację i na wznowienie treningu siłowego, by odciążyć staw. Będziemy starali się go powoli wprowadzać, na razie musiał odpocząć. Czasami trzeba zrobić jeden krok w tył, by zrobić potem dwa w przód. Łukasz Białaszek dość mocno skręcił kostkę, nie grał w Szczecinie i z Kielcami, ale w następnym meczu powinien wystąpić - wyjaśniał trener Przybecki.
Wojskowi niemal już tradycyjnie w tym sezonie siadają kondycyjnie pod koniec spotkań. Podobnie było w meczu z Vive, bowiem wielu z wrocławian niemal nie opuszczało placu gry. - Chłopaki muszą dostać trochę przerwy, bo widać, że jadą ostatnimi siłami. To się może skończyć kolejnymi kontuzjami. Czasami aż mi jest ich szkoda, gdy w 45 minucie ledwo chodzą. Błędy wynikają nie tylko z braku jakości, ale także po prostu ze zmęczenia - przyznał szczerze Przybecki.