Awans miał być formalnością dla Wybrzeża. Czy gdańszczanie wrócą na właściwe tory?

Wybrzeże Gdańsk do PGNiG Superligi miało wrócić spacerkiem. Gdańszczanie męczą się jednak z rywalami. Faworyt rozgrywek przegrał już dwa mecze.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Wybrzeże Gdańsk przegrało już dwa mecze ligowe. W klubie znad morza zdają sobie sprawę, że nie wszystko wygląda tak, jak należy. - Styl i porażki na pewno nas niepokoją. Robimy jednak wszystko co możemy, by dojść do tego co jest powodem naszych problemów. Pracujemy w normalnym trybie i mamy nadzieję, że wszystko się ustabilizuje na dobrym poziomie, a drużyna zaskoczy. Nasza tendencja w tym sezonie jest nietypowa. Nie jest tak, że zawodzą ci sami zawodnicy. Raz jedni, raz drudzy są w lepszej lub gorszej formie. Można to tłumaczyć presją, ale gdy po spadku zachowaliśmy większość składu, to na pewno nie pozostaje nic innego, jak chęć powrotu. Nie jesteśmy dumni z tego, jak to wygląda - powiedział Zbigniew Trzoska, prezes Wybrzeża.

Sekcja piłki ręcznej Wybrzeża Gdańsk przed laty nadawała ton rodzimym rozgrywkom. Gdańszczanie zdobyli 10 złotych, 10 srebrnych i 3 brązowe medale, jednak ze względu na problemy finansowo-organizacyjne, czerwono-biało-niebiescy wycofali się z ligi na początku XXI wieku, tuż po zdobyciu kolejnych dwóch mistrzostw Polski i po występach w Lidze Mistrzów. Gdy podobne problemy dopadły AZS AWFiS Gdańsk, w 2010 roku byli zawodnicy gdańskich klubów zdecydowali się powołać klub nawiązujący do lat świetności gdańskiego szczypiorniaka.

Już w pierwszym sezonie Wybrzeże awansowało do I ligi. Po trzech kolejnych latach gdańszczanie weszli do PGNiG Superligi. Młody zespół, w którego szeregach właśnie w ubiegłych rozgrywkach większość zawodników zadebiutowała w PGNiG Superlidze miał bardzo trudny początek. Z biegiem czasu gdańszczanie zaczęli nawiązywać walkę z innymi zespołami i mieli nawet szansę na awans do play-offów. Na dwie kolejki przed końcem sezonu wydawało się, że utrzymanie jest tylko formalnością. Sport rządzi się jednak swoimi prawami. Wybrzeże przegrało kluczowe mecze i spadło do I ligi.

Mimo ofert wielu klubów, praktycznie wszyscy zawodnicy Wybrzeża, którzy znaleźli uznanie u sztabu szkoleniowego zostali w drużynie. Do Górnika wrócił z wypożyczenia Tymoteusz Piątek, Marcin Lijewski dołączył do sztabu szkoleniowego klubu z Gdańska, a pozostali znaleźli pracę w innych klubach pierwszoligowych. Ekipę znad morza wzmocnili doświadczeni Paweł Ćwikliński, Michał Bednarek i Maciej Suwisz, a także młodzież.

Wydawało się, że zespół znad morza trenujący regularnie, czasami dwa razy dziennie - co nie zdarza się często na tym poziomie rozgrywek - po sezonie spokojnie wróci do PGNiG Superligi. Od początku gdańszczanom było jednak trudno. Po porażce w Kościerzynie klub rozstał się z Danielem Waszkiewiczem, a 14 listopada Wybrzeże przegrało w Lesznie. Środowa wygrana z Warmią Traveland Olsztyn w Pucharze Polski została wywalczona po szalonej końcówce i serii rzutów karnych. Styl Wybrzeża nie powala.

Ten sezon pokazuje, że nazwiska nie grają. - Wydawało nam się, że odpowiednio wzmocniliśmy się przed sezonem. Czekamy jednak na to, aż ci co dołączyli dadzą zespołowi więcej. Przyczyny mogą być różne. Michał Bednarek przez niemal całą karierę występował w PGNiG Superlidze, a w I lidze granie jest inne. Maciej Suwisz był natomiast jednym z liderów wicemistrza I ligi, a w Wybrzeżu nie potrafi się odnaleźć - zauważył Trzoska.

Gdański zespół przez spadek do I ligi stracił szansę na nowych sponsorów. Budżet Wybrzeża jest wciąż wyższy niż rywali, ale klub prowadzi też zajęcia z ponad 100 młodymi zawodnikami. Gdańszczanie chcąc wciąż być wypłacalni nie mogą więc obciążać budżetu kolejnymi kontraktami. - Za wcześnie, by mówić o wzmocnieniach. Nie stać nas na zawodników topowych, a w I lidze nie zawsze doświadczenie i ogranie na parkietach superligowych daje gwarancję dobrego wyniku. Chcemy pracować z tą grupą, którą mamy i korzystać z potencjału naszych zawodników. Zarząd i sztab trenerski wierzą w ich możliwości - ocenił prezes klubu znad morza.

Gdańszczanie na razie przegrali dwa spotkania. Bolesna była ich ostatnia porażka w Lesznie z Realem Astromal. Skomplikowali sobie nią sytuację. - W Lesznie nastawialiśmy się na ciężki mecz i taki on właśnie był. Zabrakło nam chłodnych głów w końcówce. Real Astromal ma dobrych zawodników i jest fajnym zespołem. Pokazali charakter, a my niestety nie - zauważył Łukasz Rogulski, obrotowy Wybrzeża Gdańsk.

Nadmorscy zawodnicy nawet jak wygrywają, to ich zwycięstwa nie są tak efektowne, jak choćby Warmii Traveland Olsztyn. - Jesteśmy spadkowiczem i inaczej drużyny podchodzą do meczów z nami. To, że Warmia Traveland zazwyczaj pewnie wygrywa w lidze nie ma znaczenia. Nie grali jeszcze z nami i mam nadzieję, że skończą się ich wysokie zwycięstwa - zapowiedział Rogulski, który dwa lata temu również awansował z Wybrzeżem - wtedy bilans gdańszczan był imponujący. - Mamy zmieniony skład i nie ma co porównywać z tym co było dwa lata temu. Dodatkowo liga jest dużo mocniejsza. Nie martwię się o naszą formę, bo widzę jak chłopacy pracują na treningu. Jak to przełożymy na mecze, będzie bardzo dobrze - dodał szczypiornista klubu znad morza.

Czasami wydaje się, że w zespole z Gdańska brakuje lidera, który mógłby wziąć na swoje barki odpowiedzialność za wynik. - Postawiliśmy na zbilansowany skład. Jedna osoba meczu nie wygra. W większości spotkań gramy wszystkimi zawodnikami, rotujemy składem w każdej z połów i bramki się rozkładają po równo na cały zespół. Liderem mentalnym jest na pewno Dawid Nilsson, który spina drużynę w szatni i ją motywuje. Brak lidera na boisku nie jest jednak takim problemem, bo gdy taka osoba jest i ma słabszy dzień, bądź jest wyłączona przez rywala, zespół nie wie jak grać. U nas opcji nie brakuje i każdy coś wnosi do drużyny - przypomniał Zbigniew Trzoska.

Gdańszczanie nie chcą podejmować gwałtownych ruchów. - Liczyliśmy że skład, który został zachowany poradzi sobie w I lidze bez problemów. Po części usprawiedliwieniem może być fakt, iż grupa A jest bardzo mocna. Kilka zespołów potrafi walczyć z każdym, szczególnie u siebie. Przykładem jest MKS Poznań, który wygrał z Warmią Traveland, czy też Real Astromal Leszno. Walczymy dalej i chcemy awansować - podsumował prezes Wybrzeża.

Czy Wybrzeże Gdańsk wróci do PGNIG Superligi po sezonie 2015/16?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×