Wicemistrzowie Polski opuszczą turecką ziemię w doskonałych humorach. Choć podopieczni Manolo Cadenasa nie rozegrali w sobotę zawodów równie dobrych jak w zeszłorocznych potyczkach z Barceloną czy Vardarem, to ich wyższość nad ekipą Czarnych Orłów była niepodważalna. Wiślacy od samego startu rywalizacji nadawali ton wydarzeniom na parkiecie i na blisko 20 minut przed końcową syreną byli już pewni zwycięstwa.
Do wygranej w Stambule poprowadził Wisłę Dmitrij Żytnikow. Rosyjski playmaker zaliczył w sobotę jeden z najlepszych meczów w tym sezonie. "Dima" świetnie rozgrywał, nie bał podejmować się ryzyka, a w ważnych momentach decydował się na indywidualne zagrania, które przynosiły płockiej ekipie cenne bramki.
To właśnie dwa trafienia Żytnikowa otworzyły wynik spotkania i dały Wiśle prowadzenie, którego Nafciarze nie oddali już do końca meczu. Besiktas jedynie przez pierwszy kwadrans był w stanie w miarę skutecznie przerywać próby polskiej drużyny w ofensywie. Później Wiślacy w pełni zdominowali swych rywali i przed przerwą zbudowali czterobramkowe prowadzenie.
Losy spotkania rozstrzygnęły się tuż po wznowieniu gry. Płocczanie w ekspresowym tempie wyprowadzili dwa ciosy (trafiali Żytnikow i Valentin Ghionea) i już w 32. minucie wygrywali 21:15. Zaskoczeni takim obrotem spraw gospodarze popełnili wkrótce serię prostych błędów, a podbudowani dobrą passą Wiślacy szybko dobili przeciwników. W 39. minucie było 25:18, a dwie minuty później, m.in. po bramce Zbigniewa Kwiatkowskiego po kontrze, Wisła miała dziewięć goli zaliczki (27:18).
Od tego momentu obie ekipy wyczekiwały już końcowego gwizdka. Nafciarze spokojnie kontrolowali wydarzenia na parkiecie, z każdą akcją coraz łatwiej dochodząc do dogodnych pozycji rzutowych. Podopieczni Cadenasa zaimponowali w sobotę skutecznością, co przełożyło się na aż 38 zdobytych goli (73-procent skuteczności) i pewne, dziewięciobramkowe zwycięstwo.
Po sobotnim spotkaniu kibiców Orlen Wisły i trenera Cadenasa może jedynie martwić kontuzja Mateusza Piechowskiego. Młody obrotowy Nafciarzy w 39. minucie doznał urazu barku i nie pojawił się już na parkiecie, grę swych kolegów obserwując z ławki ze sporym okładem lodu.
Liga Mistrzów, grupa A:
Besiktas JK Stambuł - Orlen Wisła Płock 29:38 (15:19)
Besiktas: Kocić, Demir - Caliskan 1, Arifoglu 2, Pribak 3, Güney, Boyar, Buljubasić, Demirezen, Özbahar 5, Dacević 3, Nincević 1, Coban, Djukić 4, Döne 9 (5/6), Rasić 1.
Karne: 5/6.
Kary: 10 min.
Orlen Wisła: Wichary, Corrales - Kwiatkowski 1, Daszek 5 (2/2), Racotea 5, Pusica 2, Ghionea 5 (1/1), Rocha 3 (1/1), Piechowski 3, Montoro 3, Tarabochia 1, Konitz, Nikcević 3, Żytnikow 7.
Karne: 4/4.
Kary: 10 min.
Kary: Besiktas - 6 min. (Arifoglu - 4 min.; Nincević, Djukić, Döne - po 2 min.); Orlen Wisła - 8 min. (Pusica, Racotea - po 4 min.; Piechowski - 2 min.).
Sędziowali: Stevann Pichon oraz Laurent Reveret (Francja).
Delegat EHF: Wiktor Konopliasty (Ukraina).