Dwuipółgodzinną podróż z Frankfurtu nad Menem zakłócił jeden z pasażerów, Jordańczyk z amerykańskim obywatelstwem. Po godzinie lotu mężczyzna próbował wtargnąć do kabiny pilotów, a potem zaczął majstrować przy drzwiach wejściowych do maszyny. Straszącego rozbiciem samolotu pasażera uspokoiła załoga, której pomogli zawodnicy Vojvodiny.
Pozostałą część podróży Jordańczyk spędził w klasie biznes w towarzystwie Aleksieja Rastworcewa (ponad dwa metry wzrostu, sto piętnaście kilogramów wagi) oraz drugiego trenera zespołu, Dusana Markovicia. - Stewardesa poprosiła zawodników o pomoc. Obaj usiedli obok awanturującego się pasażera i pilnowali go do końca lotu - wyjaśnia na łamach serbskiej prasy prezes klubu, Milan Djukić.
Samolot wylądował w Belgradzie zgodnie z planem. Sama akcja graczy Vojvodiny przebiegła podręcznikowo. Większość pasażerów nie wiedziała nawet o jakichkolwiek problemach. Awanturujący się Jordańczyk trafił w ręce policji, a szczypiorniści zostali okrzyknięci przez media mianem bohaterów narodowych.
Zawodnicy RK Vojvodiny Nowy Sad przez Frankfurt nad Menem wracali do kraju z Porto, gdzie w sobotę rozegrali ostatni mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów. Na parkiecie zostali upokorzeni (15:37).
Serbowie zmagania w LM zakończyli z dwoma zwycięstwami w dziesięciu meczach. W Porto pobili też dwa niechlubne rekordy tej edycji rozgrywek - najmniejszej liczby bramek w meczu i najwyższej porażki.
MŚ: Chinki kolejnymi rywalkami Polek. "To nie jest anonimowa drużyna"
Źródło: PGNiG/x-news