Bartosz Jurecki: Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa dla naszych głów

Mówi się, że publiczność zwykle pomaga drużynie będącej gospodarzem meczu. Powiedzenie to długo nie przekładało się na występy Chrobrego, który dopiero w 12. kolejce odczarował parkiet hali im. Ryszarda Matuszaka i wywalczył pierwszy komplet punktów.

Sabina Szydłowska
Sabina Szydłowska

Blisko trzy miesiące szczypiorniści Chrobrego kazali czekać swoim fanom na pierwsze w tym sezonie domowe zwycięstwo. Złą passę udało się przełamać dopiero w starciu otwierającym rundę rewanżową sezonu zasadniczego PGNiG Superligi, z ekipą Gwardii. Jak przyznaje Bartosz Jurecki, komplet punktów był dla drużyny niezwykle istotny nie tylko że względu na poprawę swojej lokaty w ligowym zestawieniu, ale i podbudowanie morale zespołu.

- Dużo między sobą rozmawialiśmy, że w końcu musimy wygrać. Rozpoczęła się druga runda, potrzebujemy punktów. Dobrze wiemy jaka jest sytuacja w tabeli. Od miejsca 4 do 10 stawka jest bardzo wyrównana, a różnica punktowa między drużynami wynosi 4 punkty. Bardzo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa tak jak dla tabeli, jak i naszych głów - wyjaśnia.

Obrotowy w niedzielę także po raz pierwszy zaprezentował próbkę swoich świetnych zagrań, wpisując się na listę strzelców sześciokrotnie, czego również brakowało w poprzednich meczach. - Pozycja kołowego ma to do siebie, że czeka się na podania. Nie zawsze takie podania były, albo może nie zawsze obrońcy też na to pozwalali - mówi.

Po niedzielnej potyczce przeciwko beniaminkowi z Opola zdaniem reprezentanta Polski cały zespół zasłużył na słowa uznania. - W tym meczu bardzo dużo nam wychodziło, zagraliśmy bardzo dobrze zespołowo. Każdy dołożył swoją cegiełkę, nawet ci zawodnicy, którzy grali minutę lub dwie, tak więc chwała dla całego zespołu - zaznacza.

O ile starcia z Azotami czy Wisłą były raczej poza zasięgiem Chrobrego, to w potyczkach z Pogonią i MMTS-em, które kończyły się minimalnymi porażkami gospodarzy, punkty wydawały się być na wyciągnięcie ręki. Jednak w obu przypadkach w końcówkach brakowało impulsu, który pozwoliłby przechylić szalę zwycięstwa na korzyść głogowian.

- W tych meczach mieliśmy trochę pecha. Już nie ma sensu mówić o tych kontuzjach, bo jeszcze w tym sezonie nie zagraliśmy żadnego meczu w pełnym składzie. Każdy liczył na to zwycięstwo z Pogonią czy MMTS-em. Przegraliśmy oba mecze jedną bramką i to praktycznie w samych końcówkach, bowiem były one bardzo wyrównane. Dlatego to zwycięstwo z Gwardią tak nas bardzo cieszy. Mam nadzieję, że kolejne spotkania tutaj we własnej hali będziemy kończyć już tylko takimi wynikami - nie kryje Bartosz Jurecki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×