Transfer Macieja Ścigaja do Górnika Zabrze przez ekspertów uważany był za jeden z najlepszych ruchów śląskiego klubu. Były gracz Śląska Wrocław nieprzypadkowo należy bowiem do grona "1000+" - zawodników, którzy w PGNiG Superlidze Mężczyzn mogą pochwalić się ponad tysiącem zdobytych bramek.
W jesiennych zmaganiach 33-latek rozegrał w trójkolorowych barwach osiemnaście meczów, w których strzelił 47 bramek. Daje to średnią 2,61 bramki na mecz, co z pewnością na kolana powalić nie może. Na bilans ten składa się 26 trafień w dwunastu występach w handballowej elicie oraz 21 goli w sześciu meczach Pucharu EHF.
Po meczu śląskiej drużyny z MMTS Kwidzyn - jeszcze na parkiecie - swoje niezadowolenie z postawy Ścigaja dobitnie zademonstrował prezes i właściciel zabrzańskiego klubu Bogdan Kmiecik. - Maciek często gra zbyt lekko, unika stykowych pojedynków. O to mamy do niego żal - przyznaje Mariusz Jurasik, trener górniczego zespołu.
Wielokrotne napomnienia ze strony zarządu i trenerów Górnika nie zmotywowały jednak Ścigaja do lepszej gry. Pokłosiem tego była decyzja o zawieszeniu doświadczonego gracza.
- Maciek Ścigaj został odsunięty od drużyny na jakiś czas. Dlaczego? Bo jego gra nie spełniała naszych oczekiwań. Zobaczymy, jakie wyciągnie z tego wnioski. Musieliśmy jakoś zareagować i dlatego zapadła decyzja taka, a nie inna - wyjaśnia Marek Kąpa, drugi trener Górnika.
Wydaje się być przesądzone, że w tym roku Ścigaj na boisku już się nie pojawi. Zabrzan czekają prestiżowe pojedynki z Pogonią Szczecin oraz Orlen Wisłą Płock. - Myślę, że raczej nie ma szans, by Maciek Ścigaj zagrał w którymś z tych spotkań - dodaje doświadczony szkoleniowiec zabrzan.
Niewykluczone, że na tym konsekwencje wobec Ścigaja się nie skończą. W zimowej przerwie w rozgrywkach zapadnie bowiem decyzja o przyszłości weterana w zabrzańskim klubie. Nie jest bowiem pewne, że będzie on występował w Górniku także na wiosnę.