Spotkanie we Wrocławiu było niezwykle ważne dla obu zespołów. Zarówno Śląsk Wrocław jak i PGE Stal Mielec przed meczem miały na koncie 4 "oczka". Wrocławianie ostatni raz po punkty sięgnęli 3 października, kiedy to ograli Zagłębie Lubin, z kolei ekipa z Podkarpacia od 17 października nie posmakowała triumfu w PGNiG Superlidze Mężczyzn.
Zanim rozpoczęła się rywalizacji, zespoły uczciły minutą ciszy pamięć zmarłego w piątek Andrzeja Lewandowskiego, legendy wrocławskiego dziennikarstwa.
Za faworyta starcia uznawano mielczan i to właśnie Stal lepiej wystartowała. Z dziecinną łatwością na kole urywał się Damian Krzysztofik, a do szybkich kontr biegał Łukasz Janyst. Podopieczni Tadeusza Jednoroga w 15 minucie prowadzili już 10:7, choć trzeba przyznać, że Śląsk niespecjalnie utrudniał zadanie rywalom. Po wrocławskiej stronie mógł się podobać jedynie Bartłomiej Koprowski, który raz za razem ściągał pajęczyny z bramki strzeżonej przez Krzysztofa Lipkę.
Koprowski nie był w stanie udźwignąć na swoich barkach odpowiedzialności za wynik całego zespołu. Rozgrywający Śląska rzucił w pierwszej odsłonie 6 bramek, ale z czasem stracił skuteczność. Wrocławianie poszukali alternatywy na skrzydle, gdzie do gry włączył się Jakub Łucak. Reprezentant kraju parokrotnie uciekł defensorom gości i dał Śląskowi cień nadziei na korzystny wynik w drugiej odsłonie (15:16).
Wrocławianie grali w ataku właściwie dwójką graczy, ale pomimo to nie tracili dystansu do rywala. Bramki Łucaka i Koprowskiego utrzymywały Śląsk przy życiu przez prawie całą drugą połowę. Skuteczność pozostałych wrocławian wołała jednak o pomstę do nieba. Mielczanie nie mogli tego nie wykorzystać, szczególnie mając w składzie Łukasza Janysta, autora aż 12 bramek.
Stal w ostatnich 10 minutach dokonała egzekucji na rywalach. Gospodarzom brakło już sił na wyrównaną walkę i ich strata rosła z minuty ma minutę. Ostatecznie mielczanie wygrali 29:25, ale w drugiej połowie oba zespoły nie zachwyciły. Na parkiecie nie brakowało chaosu i niedokładności, które zdecydowanie obniżyły poziom spotkania. Śląsk walczył, lecz w dwójkę meczu wygrać się nie dało. Na niewiele zdał się zryw pod koniec, kiedy to wrocławianie zmniejszyli stratę z 8 do 4 bramek.
Śląsk Wrocław - PGE Stal Mielec 25:29 (15:16)
Śląsk: Szczecina, Prus - Koprowski 7, Łucak 8, Romian, Witkowski, Tkaczyk, Andreou, Palica, Wróblewski 2, Burzyński, Królikowski, Kuczyński 2, Piłat, Wiewiórski 1, Krupa 5/3.
Karne: 3/4.
Kary: 4 min.
Stal: Nikolić, Lipka - Krępa 1, Janyst 12/1, Wypych, Obiała, M. Gąsin, P. Gąsin, Kłoda, Kawka, Krygowski 1, Krzysztofik 6, Chodara 4, Krawczenko 2, Davidović 3, Ćwięka.
Karne: 1/3
Kary: 8 min.
Kary: Śląsk - 4 min. (Witkowski - 2 min., Romian - 2 min.) oraz Stal - 8 min. (Krawczenko - 4 min., Kłoda - 2 min., Krygowski - 2 min.)
Sędziowie: Gratunik-Wołowicz