Adrian Struzik: Możemy "skubnąć" medal (opinia)

Polska dokonała niebagatelnej rzeczy. Po raz drugi z rzędu awansowała do półfinału mistrzostw świata ogrywając niepokonaną dotąd Rosję. - Dokonaliśmy fantastycznej sprawy - przyznaje Adrian Struzik.

Polska w tegorocznym turnieju mistrzostw świata w Danii powtórzyła swój wyczyn sprzed dwóch lat. Tym razem zmierzyła się z niepokonaną dotąd Rosją. Emocje znów sięgnęły zenitu. - Wydarzyła się wielka sprawa. Polski zespół po raz drugi gra w półfinale mistrzostw świata, wygrywa drugi raz z rzędu jedną bramką. To niesamowita sprawa dla polskiej piłki ręcznej, a żeńskiej w szczególności - mówi Adrian Struzik.

Co ciekawe, Biało-Czerwonym przydarzył się przestój w grze. Polski nie potrafiły zdobyć bramki przez 10 kolejnych minut. Można zaryzykować stwierdzenie, że ten "znak firmowy" potrafimy potem bezlitośnie wykorzystać. - Na tak wysokim poziomie nie da się cały czas grać tak mocno i równo. Mieliśmy niewykorzystane sytuacje, ale kluczem do zwycięstwa była gra w obronie i postawa bramkarek - podkreśla trener.

Mecz niespecjalnie udał się naszym skrzydłowym. Karolina Zalewska zagrała słabiej w ataku, ale za to pokazała pazur w defensywie. - Zalewska chyba dlatego jest powoływana. Widać, że dobrze broni. Ten okres, w którym stanęła na drodze rosyjskiej lewej rozgrywającej zrobił swoje. Nie każdy skrzydłowy potrafi tak stanąć. Myślę, że tym się kierował trener, choć nie mam pewności, bo nie jestem w jego skórze. Jeszcze raz powtórzę, dziewczyny dokonały fantastycznej sprawy. Jestem przeszczęśliwy. Cieszę się, że jestem związany z piłką ręczną - kontynuował nasz rozmówca.

Zapytany o najmocniejszy punkt tej drużyny, nie miał wątpliwości. - Cały zespół jest wielki. One podkreślają, że panuje u nich fantastyczna atmosfera. Myślę, że to jest podstawa. Do tego dochodzi olbrzymia determinacja. One chcą osiągnąć sukces. Wiadomo, że mamy dwa takie motory napędowe, czyli Karolinę Kudłacz-Gloc i Kingę Achruk. Natomiast w obronie w tych dwóch ostatnich meczach Monika Stachowska razem z Iwoną Niedźwiedź grały bardzo ostro i agresywnie. Do tego doszły obie bramkarki. To wszystko złożyło się na obecny wynik - dodaje.

Na koniec Adrian Struzik przyznał, że na Holenderkach Polki mogą wziąć rewanż. - Myślę, że teraz nie mamy już nic do stracenia. Polki znają już Holandię. To jest jedna rzecz, a druga to, że one wiedzą jak to jest zdobyć czwarte miejsce. Na pewno będą chciały "skubnąć" ten medal - zauważa szkoleniowiec z Pomorza Zachodniego.

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)