Po rundzie jesiennej nikt w Górniku Zabrze nie mógł być zadowolony z osiąganych przez drużynę wyników. Co prawda nie najlepszą rundę mógł osłodzić nieco przyzwoity występ i zakrawający o komplet punktów mecz z Orlen Wisłą Płock, ale tego typu występów w przebudowanym latem zabrzańskim klubie nie było w ostatnich miesiącach zbyt wiele.
Włodarze śląskiego klubu w reakcji na słabe wyniki drużyny postanowili najpierw zawiesić, a finalnie rozstać się z Maciejem Ścigajem. Prawy rozgrywający, który miał pozwolić Mariuszowi Jurasikowi w większym stopniu prowadzić zespół z ławki totalnie zawiódł i wiosnę spędzi w Opolu.
Oczekiwań nie spełnił także Remigiusz Lasoń, potężnie zbudowany rozgrywający ściągnięty do Górnika awaryjnie, gdy kontuzji doznał Aleksander Tatarincew. Nie pokazał się jednak ze zbyt dobrej strony. Co godne uwagi - zarówno Ścigaj, jak i Lasoń należą do klubu "1000" - zawodników z minimum 1000 bramek w PGNiG Superligi Mężczyzn. Jesienią skutecznością jednak nie grzeszyli...
Kontrakt Lasonia wygasł z końcem 2015 roku. Prowadzone były rozmowy w sprawie jego przedłużenia, ale ostatecznie upadły, a weteran szuka nowego klubu. - Nie zamierzam jeszcze kończyć kariery. Chciałbym jeszcze trochę pograć w handball - przekonuje 34-latek.
Póki co nie wiadomo czy przed rundą rewanżową ktoś do Zabrza trafi. - Nie zamierzamy za wszelką cenę szukać nowych zawodników. Cały czas obserwujemy rynek i jeśli pojawi się ktoś interesujący, to na pewno rozważymy opcję jego zatrudnienia. Nic jednak nie będziemy robić na siłę - wyjaśnia Jurasik.