WP SportoweFakty: Podczas ostatniego sprawdzianu przed mistrzostwami Europy prezentowaliście się świetnie. W Irun odnieśliście trzy pewne zwycięstwa nad Szwecją, Brazylią i Polską. Nie obawiacie się, że forma przyszła za wcześnie?
Joan Canellas: Jesteśmy na tyle doświadczonym zespołem, by wiedzieć, że nawet łatwe zwycięstwa nad silnymi rywalami podczas turnieju towarzyskiego niewiele dają. Interesuje nas forma tylko tu i teraz, na mistrzostwach Europy. To, co było w Irun, jest już nieistotne. Oczywiście, sukces z silnym zespołem to zawsze przyjemność i zastrzyk dobrej energii. W turnieju takich jak europejski czempionat wszystkie reprezentacje startują z tego samego miejsca. Musimy walczyć nie tylko z przeciwnikami, ale także z naszą głową. Czasem psychika nie pomaga. Każdemu zespołowi zdarzało się pewnie wygrać dwa mecze, by do trzeciego podejść całkowicie zdekoncentrowanym. Myślę, że naszym wypadku się to nie zdarzy.
W Irun o waszej dobrej formie przekonali się Polacy. Rozbiliście ich 26:12 i nie wierzę, że spodziewaliście się tak słabej postawy Biało-Czerwonych.
- Oczywiście, że nie. Byliśmy bardzo zaskoczeni przebiegiem meczu, choć z drugiej strony żałujemy, że taki pogrom przytrafił się bezpośrednio przed przyjazdem do Polski. Już wiele razy graliśmy przeciwko waszym szczypiornistom i często okazywaliśmy się lepsi. Zwycięstwo cieszy, ale nie możemy się rozluźnić przed ważniejszymi meczami.
Na co stać zatem polską kadrę? W końcu rozegrałeś z Biało-Czerwonymi wiele pojedynków i wiesz o nich sporo.
- Gdybyś zapytał mnie o grono półfinalistów, bez wahania odpowiedziałbym, że Polska będzie w czwórce. Poza tym, niezwykle istotny jest fakt, że przy waszych kibicach będzie grało się wam łatwiej. Wiem, co mówię, bo gdy graliśmy w Hiszpanii, wszystko wydawało się proste, lżejsze. Macie silny zespół, który niemal nie zmienił się w ciągu ostatniego roku. Trener Biegler stworzył ciekawą mieszankę doświadczonych graczy z młodymi szczypiornistami. W fazie medalowej każdy mecz jest inny, może się tam wszystko wydarzyć. Widzę Polaków w półfinale, ale nie jestem w stanie powiedzieć, na którym miejscu.
Trudno nie zapytać o waszą porażkę z Polakami w meczu o trzecie miejsce podczas MŚ 2015. Zarówno ty jak i twoi koledzy długo nie mogliście uwierzyć, że straciliście miejsce na podium. Pewnie nie było łatwo przejść z tym do porządku dziennego?
- Było ciężko, podobnie jak długo nie mogliśmy otrząsnąć się po przegranym półfinale. Rozegraliśmy w Katarze świetne zawody. W grupie nie ponieśliśmy porażki, wszystko układało się wspaniale, aż do półfinału. Tam czekali na nas Francuzi, którzy zawsze są faworytami. Co do meczu z Polską, to zgubiło nas chyba to, że zbyt wiele razy z wami graliśmy w ostatnich latach. Wasi szczypiorniści dobrze nas znali, trudno było ich czymś zaskoczyć. Nie da się wygrywać wszystkich meczów z daną drużyną. Bezpośrednio po meczu mieliśmy trudne chwile. Jeszcze gorzej poczuliśmy się, gdy obejrzeliśmy ten mecz po kilku miesiącach. Mieliśmy przeanalizować go pod kątem naszych błędów i dobrych zagrań. Nie było łatwo patrzeć na mecz, który mieliśmy we własnych rękach, a potem roztrwoniliśmy przewagę. Kiedy przytrafiają się takie spotkania, to po pewnym czasie czynią zespół silniejszym. Jesteśmy głodni sukcesu i być może sytuacja sprzed rok zaowocuje podczas mistrzostw Europy.
Waszym pierwszym rywalem na mistrzostwach będą Niemcy, zespół młody i perspektywiczny. Czego można się po nich spodziewać?
- Znam większość graczy z Bundesligi. W kolejnych latach mogą być już faworytami starcia z nami. Zbudowali zupełnie nowy zespół i ich umiejętności rosną z roku na rok. Będą bardzo groźni, nie ciąży na nich presja. Poza tym dysponują świetnymi warunkami fizycznymi. Zresztą, kiedy jesteś młody, to za wszelką cenę chcesz pokazać, ile potrafisz. Wiemy, jak bardzo istotne jest zwycięstwo w pierwszym meczu. Czeka nas ciężka przeprawa. W zeszłym roku przegraliśmy przecież z nimi na ich terenie. Liczę jednak, że nasza defensywa i bramkarze spiszą się na medal. Jeśli nie popełnimy zbyt wielu prostych błędów w ofensywie, to otworzy się przed nami szansa na triumf.
Wspomniałeś, że wielu rywali znasz z meczów Bundesligi. Który z Niemców będzie ich najgroźniejszą bronią? Twoi klubowi koledzy z THW Kiel, Christian Dissinger, Steffen Weinhold czy też Rune Dahmke?
- W roli lidera widzę Weinholda, ale niekoniecznie będzie on najskuteczniejszym z Niemców. Być może więcej bramek rzuci Dissinger. Steffen daje za to zespołowi mnóstwo możliwości w ofensywie. Jest niezwykle inteligentnym graczem i stanowi klucz do dobrej gry Niemców.
W porównaniu do innych zespołów raczej ominęły was kontuzję. W Polsce nie zagrają tylko Daniel Sarmiento i Alberto Rocas. Będzie ich trudno zastąpić?
- Na skrzydle mamy tylko Victora Tomasa, ale na jego pozycji może wystąpić rozgrywający Eduardo Gurbidno, który cały sezon w Barcelonie spędził na prawym skrzydle. Na pewno odnajdzie się też w defensywie. Z kolei na pozycji Daniego Sarmiento widzę Mindegię. Niko znajduje się aktualnie w szczytowej formie.
Rozmawiał Marcin Górczyński
[b]
Quiz - zobacz, ile wiedzą o sobie kadrowicze!
{"id":"","title":""}
[/b]
Źródło: TVP