Podopieczni Michaela Bieglera po fantastycznym zwycięstwie z Francją (31:25) zachowują spokój. Nikt nie popada w hurraoptymizm. Znają życie, znają sport. - Wszystko idzie w dobrym kierunku, ale musimy zejść na ziemię. To tylko dwa punkty - podkreśla rozgrywający Biało-Czerwonych, Michał Jurecki. - Ten turniej jest szalenie trudny, wyczerpujący. Po drodze mogą się jeszcze różne rzeczy wydarzyć - dodaje były selekcjoner reprezentacji Polski, Bogdan Kowalczyk.
Nasi zawodnicy zabrali ze sobą do kolejnej rundy cztery punkty. Są liderem grupy, mają dorobek identyczny jak Norwegowie. Ze Skandynawami zagramy w sobotę (godzina 20:30). Wygrana sprawi, że znajdziemy się na prostej drodze do półfinału. Będziemy mieli lepszy bilans spotkań z dwoma groźnymi rywalami i minimum dwa punkty przewagi nad trzecim miejscem w grupie.
Polacy w półfinale ME grali jak dotąd tylko raz. Na podium nie stali nigdy. Teraz gwiazd mogą sięgnąć przed własną publicznością. - Przy takich kibicach, w takiej atmosferze ciężko jest walczyć z gospodarzem turnieju - przyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty obrotowy reprezentacji Francji, Luka Karabatić. Kiedy trybuny Tauron Areny rykną - a z meczu na mecz robią to coraz lepiej, coraz częściej - kolana mogą ugiąć się pod największymi twardzielami. - Spodziewałem się, że możecie wygrać z Francją. Ale aż tak wysoko? To mnie zaskoczyło - mówi skrzydłowy reprezentacji Chorwacji, Manuel Strlek.
Z Serbią (29:28) i Macedonią (24:23) Biało-Czerwoni wygrali sercem. Teraz także głową. Tak dobrego meczu nasz zespół nie zagrał od lat. Za kadencji Bieglera - ani razu. - Macie za sobą dwa słabe mecze i jeden bardzo dobry - tonuje Francuz, Olivier Nyokas. Podkreśla, że mamy dopiero cztery punkty, do półfinału nam jeszcze daleko. I odgraża się, że jeszcze w tym turnieju z Polakami zagra. - Teraz my jesteśmy łowcą - dodaje Karabatić.
Norwegowie to rywal nieobliczalny, czarny koń grupy. Kompania młodych zdolnych, napędzana przez Sandera Sagosena, Christiana O'Sullivana i Heralda Reinkinda. Białorusini grają najlepszy turniej w historii, a samych siebie przechodzą liderzy: Siergiej Rutenka oraz Boris Puchowski. Siłą Chorwatów jest defensywa, owocująca kontrami - w nich prym wiodą dobrze znani polskim kibicom Strlek i Ivan Cupić z Vive Tauronu Kielce.
Rozgrywający reprezentacji Serbii Petar Nenadić dzień przed meczem Polska - Francja mówił, że Biało-Czerwoni z taką grą, jak w dwóch pierwszych spotkaniach, zostaną zmieceni z powierzchni ziemi. Polacy wskoczyli tymczasem na wyższy poziom, a były gracz Orlen Wisły Płock w środę spakował walizki i wsiadł do autobusu. Nasz zespół mknie tymczasem autostradą. Na jej końcu jest medal. O kolorze strach myśleć.
Kamil Kołsut z Krakowa
Starsi kibice pewnie pamietają hokejowe MŚ w Katowicach w 1976r. Pokon Czytaj całość