EHF Euro 2016, gr. II: Przed Talantem Dujszebajewem ogrom pracy. Niemcy zdemolowali Węgrów!

PAP / PAP/Maciej Kulczyński
PAP / PAP/Maciej Kulczyński

Na inaugurację drugiej fazy we Wrocławiu Węgrzy, prowadzeni przez Talanta Dujszebajewa, spotkali się z Niemcami. Emocje w pojedynku skończyły się właściwie w pierwszej połowie. Nasi zachodni sąsiedzi rozbili rywali 29:19.

Niemiecki zespół zaczął mistrzostwa od porażki 29:32 z Hiszpanami. Potem było już znacznie lepiej i podopieczni Dagura Sigurdssona ograli Szwedów i Słoweńców. Na drugim biegunie znajdują się Węgrzy. Madziarzy jak na razie zawodzą. Po dość niespodziewanej porażce z Rosjanami do kolejnej fazy weszli bez dorobku punktowego.

Szybko okazało się, że wcześniejsze słabe występy Węgrów nie były dziełem przypadku. Zawodnikom Talanta Dujszebajewa zdobywanie bramek przychodziło z ogromnym trudem. Nawet ich lider, Laszlo Nagy, w pojedynkę niewiele był w stanie zdziałać. Gdy już Węgrzy doszli do pozycji rzutowej, w bramce czekał niezawodny Andreas Wolff. Zawodnik HSG Wetzlar niespodziewanie wyrósł na największą niemiecką gwiazdę podczas EHF Euro 2016.

Nasi zachodni sąsiedzi po 20 minutach prowadzili już 12:6, choć trzeba przyznać, że nie musieli się za bardzo wysilać, by zbudować przewagę. Steffen Fath i Fabian Wiede raz za razem znajdowali luki w dziurawej jak szwajcarski ser defensywie rywali. Kolejny świetny występ zaliczył Tobias Reichmann i pokazał rywalom, jak ważne jest rozrzucanie piłek na boki. Rywale ani razu nawet nie podjęli próby przeprowadzenia akcji przez skrzydło!

O drugiej połowie można właściwie napisać tylko, że się odbyła. Ospali Węgrzy nie podejmowali ryzyka i trzymali się wcześniej ustalonego schematu gry przez środek. Tam czekała para niemieckich defensorów Hendrik Pekeler - Finn Lemke. Przy prowadzeniu 23:15 trener Sigurdsson dał szansę szczypiornistom z drugiego planu. Na parkiecie pojawił się m.in. Simon Ernst, który podczas EHF Euro 2016 właściwie nie podnosił się z ławki. Nawet na tle rezerwowych Węgrzy wyglądali fatalnie. Nasi zachodni sąsiedzi z każdą minutą powiększali prowadzenie i wygrali 29:19. Trener Talant Dujszebajew powinien wstydzić się za swoich graczy.

Niemcy - Węgry 29:19 (17:9)

Niemcy: Lichtlein, Wolff - Sellin 2, Lemke, Reichmann 5/4, Wiede 6, Pekeler 2, Weinhold 3, Strobel, Schmidt, Fath 3, Dahmke 3, Ernst 1, Pieczkowski 1, Dissinger 1, Kohlbacher 2.
Karne: 4/4
Kary: 4 min.

Węgry: Bartucz, Mikler - Schuh, Pasztor 1, Ivancsik, Gazdag, Hornyak 2/2, K. Nagy 2, L. Nagy 3, Jamali 2, Faluvegi 1, Zubai 1, Banhidi 3, Borsos, Ancsin 2, Bodo 2.
Karne: 2/4
Kary: 6 min.

Kary: Niemcy - (Pekeler - 2 min., Weinhold - 2 min.) oraz Węgry - (Schuch - 4 min., Ancsin - 2 min.)

Sędziowie: M. Gubica, B. Milosević (Serbia)

Marcin Górczyński z Wrocławia
[b]Polska - Norwegia. Sławomir Szmal: "rzut Siódmiaka" to już historia

{"id":"","title":""}

[/b]

Źródło artykułu: