Polska - Norwegia: Adam Wiśniewski: Zabrakło przełamania

Trener Michael Biegler w spotkaniu z Norwegią na lewym skrzydle większym zaufaniem obdarzył Adama Wiśniewskiego. Zawodnik Orlen Wisły Płock nie był jednak w stanie pomóc Biało-Czerwonym.

 Redakcja
Redakcja
WP SportoweFakty / Dawid Gaszyński

Największą bolączką reprezentacji Polski w pojedynku z Norwegami była defensywa. - Straciliśmy 30 bramek, co tu dużo mówić. Wszyscy widzieli jak graliśmy. Oczywiście nie tak jakbyśmy chcieli w obronie. Gdzieś to wszystko się nie zazębiało, dlatego traciliśmy tak dużo bramek i przegraliśmy mecz - mówi Adam Wiśniewski.

Polacy nie potrafili zatrzymać znakomicie dysponowanych rozgrywających reprezentacji Norwegii, którzy raz po raz bombardowali bramkę strzeżoną przez Sławomira Szmala celnymi rzutami. - Dobrze zaczęliśmy zawody, prowadziliśmy 5:2. Później niestety oddaliśmy pole do popisu Norwegom. Cała ich druga linia grała wyśmienicie, rzucali ładne bramki z daleka, zza bloku. Bramkarzowi ciężko było to łapać - dodaje skrzydłowy.

W sobotę w polskim zespole słabo funkcjonowała współpraca z kołem. W poprzednich spotkaniach Kamil Syprzak był wiodącą postacią Biało-Czerwonych. - Norwegowie dobrze pilnowali koła. Gdy Kamili chciał się dobrze ustawić wypychali go. Cały czas były faule, nie pozwalali ustawić się, tak jak Kamil by chciał - podkreśla doświadczony zawodnik.

Polacy momentami mieli spore problemy ze zdobywaniem bramek, jednak ostatecznie ich dorobek nie jest najgorszy. - Norwegowie postawili szczelną obronę. Wychodzili wysoko do naszych rozgrywających i ciężko nam się grało. Zdobyliśmy 28 bramek, momentami bardzo łatwo udawało się trafiać, jednak było to zbyt mało. Zabrakło tego przełamania. Dochodziliśmy ich, a oni znowu nam odjeżdżali. - Popełniliśmy więcej błędów, dwa niecelne rzuty, bloki, zmarnowane karne i przegrywamy dwoma bramkami - tłumaczy przyczyny porażki zawodnik Orlen Wisły Płock.

Sobotnia porażka bardzo zabolała Polaków. Zwycięstwo praktycznie gwarantowałoby miejsce w półfinale. - Gramy dalej. Skomplikowaliśmy sobie sytuację na własne życzenie. Norwegia powoli wyrasta na "czarnego konia" - kończy Adam Wiśniewski.

Krzysztof Lijewski: Rywal niczym nas nie zaskoczył 
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×