EHF Euro 2016, gr. II: Emocje do ostatnich sekund. Niemiecka lokomotywa mknie do przodu!

PAP / Maciej Kulczyński
PAP / Maciej Kulczyński

Niemieccy i rosyjscy szczypiorniści walczyli we Wrocławiu o przedłużenie szans na półfinał EHF Euro 2016. Z tej rywalizacji zwycięsko wyszli nasi zachodni sąsiedzi, którzy po triumfie 30:29 zapisali na swoim koncie czwartą z rzędu wygraną.

Po remisie ze Szwecją Rosjanie znacznie skomplikowali swoją sytuację w kontekście walki o awans. Sborna miała na koncie trzy punkty i porażka właściwie pozbawiała ich szans na półfinał. Na większy margines błędu mogli pozwolić sobie Niemcy, którzy z czterema punktami na koncie gonili Hiszpanów i Duńczyków.

Nasi zachodni sąsiedzi nie zdążyli nawet dobrze wejść w mecz, a już przegrywali 0:3. Bramkarz Sbornej, Wiktor Kirejew, przyciągał piłki niczym magnes i szybkimi wyrzutami do Timura Dibirowa napędzał akcje swojej reprezentacji. Wszystko układało się idealnie po myśli Rosjan, dopóki na właściwe obroty nie weszli niemieccy rozgrywający na czele z Christianem Dissingerem. Druga linia złapała nić porozumienia z kołem, gdzie kapitalnie prezentował się Erik Schmidt. W 19 minucie szczypiornista TSV Hannover-Burgdorf przy biernej postawie obrońców pokonał Kirejewa i zrobiło się po 10.

Rywale nie pozostali dłużni i do oporu "korzystali" z obecności Finna Lemke na środku defensywy. Niemiec co prawda świetnie radzi sobie z próbami z dystansu, ale jego zwinność pozostawia sporo do życzenia. Michaił Czipurin raz za razem ośmieszał przeciwnika i mierzącemu 210 cm zawodnikowi SC Magdeburg nie pozostawało nic innego, jak tylko z niedowierzaniem kręcić głową.

W drugą odsłonę lepiej weszli Niemcy, którzy szybko powiększyli swoje prowadzenie z jednej do czterech bramek. Rolę lidera przejął Dissinger i udowodnił, że nie bez powodu przed turniejem typowano go do miana odkrycia imprezy. Niemal przy każdej próbie "ściągał pajęczynę" z bramki Kirejewa.

Podopieczni Dagura Sigurdssona napędzali się z każdą minutą. Jedynym mankamentem była słabsza niż zazwyczaj forma bramkarza, Andreasa Wolffa. Swoją szansę otrzymał Carsten Lichtlein i okazał się jokerem w talii islandzkiego szkoleniowca. Jedyny kadrowicz, który pamięta mistrzostwo świata z 2007 roku, w ciągu 15 minut drugiej odsłony obronił 5 z 10 rzutów Rosjan!

Sborna przegrywała 20:25 i nic nie zapowiadało, by sytuacja na parkiecie miała się zmienić. Rękę wyciągnęli jednak rywale, notorycznie popełniający błędy w ofensywie. Rosjanie wyprowadzali szybkie kontry i na tablicy wyników pojawił się remis 25:25. Nasi zachodni sąsiedzi opanowali pożar na pokładzie i po bramkach Steffena Weinholda uratowali zwycięstwo, chociaż rywale na 10 sekund przed końcem mieli akcję na remis. Niemców wybawiła jednak interwencja Lichtleina. Zawodnicy Sigurdssona odnieśli czwarty triumf z rzędu i pozostają w walce o półfinał. Sborna z kolei niemal na pewno pożegnała się z marzeniami o medalu.

Marcin Górczyński z Wrocławia

Niemcy - Rosja 30:29  (17:16)

Niemcy: Wolff, Lichtlein - Sellin, Lemke, Reichmann 5/2, Wiede 1, Pekeler, Weinhold 4, Strobel, Schmidt 6, Fath 4, Dahmke 2, Ernst, Pieczkowski, Dissinger 7, Kohlbacher 1.
Karne: 2/2.
Kary: 10 min.

Rosja: Kirejew, Bogdanow - Sziszkariew 1, Kowaliew 2, Czernoiwanow 2, Atman 3, Gorbok 3, Czipurin 5, Kalarasz, Szelmienko 1, Daszko, Buzmakow 1, Dibirow 7/4, Soroka, Czeliszew, Żytnikow 5.
Karne: 4/5.
Kary: 2 min.

Kary: Niemcy - 10 min. (Lemke - 2 min., Pekeler - 2 min., Dissinger - 2 min., Fath - 2 min., Reichmann - 2 min.) oraz Rosja - 2 min. (Buzmakow - 2 min.).

Sędziowie: D. Santos, R. Fonseca (Portugalia).

Symbol, biznesmen, "Gadżet" - Adam Wiśniewski jakiego nie znacie

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.