Kamil Kołsut: Porażka ma imię Niemca, ale nie tylko on jest winny (komentarz)

WP SportoweFakty / Leszek Stępień / Na zdjęciu: Michael Biegler
WP SportoweFakty / Leszek Stępień / Na zdjęciu: Michael Biegler

Mistrzostwa Europy zakończyły się klęską. Winni są wszyscy: trenerzy, zawodnicy, dziennikarze, działacze. Każdy, kto mówił, że Michaela Bieglera broni wynik. Bo nie broniło go nic innego. Powinien odejść dawno temu.

Łatwo jest kopać leżącego. Nie o krytykę tu jednak chodzi, tylko o wyjaśnienie: dymisja Bieglera to najlepsze, co mogło się przytrafić polskiej piłce ręcznej. Niemiec był figurantem. Trenerem, któremu powierzono zadanie ponad jego siły. Miał jednak szczęście, osiągnął sukces. A na brązowego medalistę mistrzostw świata nikt ręki przecież nie podniesie.

Wiele razy słyszałem: „Ta drużyna nic nie gra! W ataku jesteśmy tragiczni, a obrona z takimi zawodnikami działałaby sama. Biegler to po prostu farciarz, bo trafił na świetną grupę ludzi. Tylko tego nie pisz! Zniszczą mnie, bo jego broni wynik. Już mnie nikt więcej w Polsce na halę nie wpuści”.

W kuluarach trenera krytykowali właściwie wszyscy. Głośno mówili nieliczni. Na złośliwe komentarze pozwalali sobie nawet zawodnicy. Oficjalnie na Bieglera nie powiedzieli jednak złego słowa. Solidarność szatni. Imponująca. Skarg można było szukać tylko między wierszami. Po meczu z Chorwacją jeden z piłkarzy jasno powiedział przecież, że na pewno nie przegrali tego spotkania w głowach.

W ciągu trzech lat Biegler nie nauczył drużyny grać w ataku. Wszystko opierało się na improwizacji. Taktykę ustalali gracze. To była drużyna Michała Jureckiego, Sławomira Szmala, Karola Bieleckiego czy Krzysztofa Lijewskiego. Na pewno nie Bieglera. Dobre wyniki osiągała wbrew trenerowi, nie dzięki niemu.

Podczas turnieju selekcjoner wielokrotnie powtarzał, że całą winę za błędy bierze na siebie. Wtedy odczytywałem to jako zdejmowanie z zawodników presji. Teraz, kiedy kurz po bitwie opadł, widzę to inaczej. Patrząc w twarz zdruzgotanego Niemca mówiącego o tym, jak wiele popełnił błędów, zrozumiałem, że on doskonale wie, czyje imię ma ta porażka.

Winni klęski w Krakowie są także ci, którzy trzymali selekcjonera na stanowisku. I ci, którzy nie zrobili nic, by wcześniej do zmiany trenera doprowadzić. Działacze. Zawodnicy. Eksperci. Dziennikarze.

Teraz trzeba działać szybko, czasu jest mało. W kwietniu czeka nas turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich.

Kamil Kołsut z Krakowa

#dziejesienazywo: Wuszter zadowolony z decyzji ZPRP

Źródło artykułu: